Regularnie czytam Niedzielę, dlatego pozwalam sobie podpowiedzieć szanownej redakcji temat, a nawet dwa, które, moim zdaniem zainteresują czytelników. Jestem emerytem, mieszkam w małej letniskowej miejscowości nadmorskiej i mam okazję obserwować rodaków na wywczasach. Według mnie, nie umiemy wypoczywać. Nie potrafimy zwolnić, posiedzieć, wyciszyć się, popatrzeć w niebo i w morze, pobawić się z dziećmi, wziąć żonę/męża za rekę. Ciągle jest jakiś pęd, pośpiech, nerwowość. Nieustanny hałas, także ten muzyczny, jakby cisza i szum morza irytowały. I te wszechobecme smartfony. Ludzie z sobą nie rozmawiają, tylko patrzą w ekrany... No i alkohol – pije się sporo i to przy dzieciach. Często widzę zataczających się rodziców, wracających nocami razem z potomstwem...
Nie wspomnę o języku. Polacy klną, i to bez opamiętania. Co gorsze robią to także kobiety i młodzi ludzie. Latem, gdy okna są otwarte i dni długie, rzuca się to jakby bardziej... w uszy. Czy można jakoś temu zaradzić? Napiszcie o tym, co można zrobić z tą wulgaryzacją języka, która przekłada się na wulgarne zachowania wobec bliźnich i na brak szacunku wobec siebie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu