Bracia z Salonik przyszli do naszych przodków jako misjonarze. Nie byli pierwsi, od wielu lat prowadzili już tutaj działalność misjonarze z innych krajów. Były na naszych ziemiach nawet kościoły. Jednak ludzie tych poprzednich misjonarzy nie rozumieli, dlatego Ewangelia pozostała obca ich sercom. Święci bracia Cyryl i Metody wykorzystali nowe formy ewangelizacji i dopiero ich misja się powiodła.
Duchowa siła
Mieli oni odwagę zrezygnować ze swych bezpiecznych życiowych pozycji oraz wysokich urzędów i przyjąć zaproszenie do głoszenia Ewangelii na nieznanych ziemiach. Byli świadomi tego, że został im powierzony wielki skarb. Potrafili się z niego cieszyć i byli wewnętrznie przekonani, że muszą się nim podzielić z drugimi. Zanim przyszli do nas, mieli za sobą nie tylko doświadczenie publicznej i misjonarskiej działalności, ale przede wszystkim wielkie doświadczenie modlitwy i studium w ciszy klasztoru. Prawdopodobnie tam musimy szukać tajemnicy ich pomysłów, odwagi i sukcesów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Przyszli do ludzi o innej kulturze i języku. Znakomicie ich poznali, wraz z ich językiem i kulturą. Odważnie stworzyli genialne dzieło nowego, słowiańskiego pisma. Potrafili zyskać nawet akceptację papieża dla języka starosłowiańskiego jako języka liturgii, obok języka hebrajskiego, greckiego i łaciny. Reszta narodów musiała na to czekać tysiąc lat, aż do II Soboru Watykańskiego. W czasach wielkich napięć potrafili budować mosty kontaktów między Wschodem i Zachodem. Ale gdy chodzi o wymagania Ewangelii – nie poszli na ustępstwa mimo wielkiego nacisku pogan. Za to mówili ich językiem. A wszyscy ich rozumieli. Czy nie przypomina nam to dnia Zesłania Ducha Świętego w Jerozolimie, gdy wszyscy rozumieli apostołów, choć pochodzili z różnych narodów?
Europa jest dzisiaj w sytuacji, która jest trochę podobna do tej z czasów Cyryla i Metodego. W wielu miejscach wprawdzie stoją kościoły, ale Ewangelia jest już dla większości ludzi obca, nie żyją oni według Ewangelii. Kaznodzieje mnożą wysiłki, ale wielka część słuchaczy ich nie rozumie, tak jakby mówili innym językiem. Wydaje się, że nadają na innej fali niż ta, którą odbiera świat. W związku z tym czyni się wiele eksperymentów. Próbuje się czasem opuścić naszą tradycyjną terminologię czy nawet nasze wartości, aby przybliżyć się w myśleniu do świata, a na koniec i tak czeka nas rozczarowanie. Europa koniecznie potrzebuje ewangelizacji. Ale w czym ta ewangelizacja miałaby być inna, nowa, aby przyniosła sukces?
Potrzeba świętości i odwagi
Ojciec Święty Jan Paweł II wzywał do nowej ewangelizacji od początku swej papieskiej służby. Jak rozumiał pojęcie „nowa ewangelizacja”? Głosił, że „nowa ewangelizacja” musi być nowa swym entuzjazmem. Nastąpi to tylko wtedy, kiedy pogłębimy naszą więź z Bogiem i rozpalimy nowy ogień Ducha.
Nowość tej ewangelizacji będzie tym, że nie będziemy czekać na profesjonalnych misjonarzy, księży i zakonników, ale ewangelizować będzie cały lud Boży – po prostu każdy, kto odkrył, że go Bóg miłuje.
Reklama
Nowość współczesnej ewangelizacji musi opierać się na nowej formie, w której nie chodzi o moralizowanie, ale o dialog, mający swe korzenie w miłości, szacunku dla drugiego człowieka i w prawdzie. Dialog nie może oznaczać dyskusji o tym, co z prawd objawionych przyjmiemy lub nie. Musi być przyjęciem drugiego człowieka, z którym stworzymy wspólnotę –
Kościół, i w nim spotkamy samego Chrystusa. Musimy trwać w miłości, abyśmy doświadczyli Jego obecności.
Abyśmy mogli dotrzeć do duszy drugiego człowieka, musimy uniżyć się w pokorze. Tak właśnie wygląda nasza inkulturacja, wrastanie w świat innych ludzi, poznawanie ich kultury, języka. Równocześnie dajemy im możliwość zrozumienia nas samych. Dopiero wtedy mamy możliwość dzielenia się wiarą bez narzucania się czy przymusu. Po prostu dzielimy się z miłością.
Ewangelizacja to wysiłek Kościoła, który głosi wszystkim, że Bóg ich kocha, że za nich w Jezusie Chrystusie ofiarował swoje życie oraz że wzywa ich do szczęścia z Nim. Nowa ewangelizacja musi być ukierunkowana nie tylko na pojedyncze osoby, ale na całe grupy społeczeństw, a jej celem jest tworzenie dojrzałych wspólnot kościelnych. Nie można jednak ewangelizować drugich, jeśli nie ewangelizujemy najpierw siebie. Tylko człowiek przemieniony prawem miłości Chrystusowej może nawrócić serca i umysły ludzi w swej ojczyźnie czy w świecie.
Miłości Bożej do ludzi nie można tylko głosić – trzeba ją nieść. „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13, 35).
Reklama
„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13). Pierwsi chrześcijanie dawali tak wyraźne świadectwo, że mówiło się o nich: „Patrzcie, jak oni się miłują”. Ten, kto wierzy, że Bóg jest miłością, wie, że obdarowując miłością, obdarowuje Bogiem.
Warunkiem skutecznej ewangelizacji jest nasza świętość oraz odważne dzielenie się tym, czego doświadczamy w osobistym spotkaniu z Bogiem, tym, jak przeżywamy spotkanie z Nim i Jego słowem. Stary kontynent europejski, który potrzebuje nowej ewangelizacji, słusznie oczekuje pomocy ze strony wielkich katolickich narodów. Wielu chrześcijan przebywa dziś trwale lub okresowo w innych krajach europejskich. Oby swój pobyt w innym środowisku, które już nie jest chrześcijańskie, rozumieli jako powołanie do świadectwa. Każdy chrześcijanin ma w dzisiejszych czasach obowiązek przynosić Boga tym, wśród których żyje.
Czcić Apostołów Słowian naprawdę oznacza kontynuować ich misję. Niech ich wstawiennictwo pomaga realizować nam to, czego nas nauczyli, przynosząc nowe metody ewangelizacji.
Święci Cyrylu i Metody, módlcie się za nami, abyśmy byli dobrymi misjonarzami współczesnego świata!
III Międzynarodowy Kongres Ruchu „Europa Christi”, homilia wygłoszona w języku polskim podczas Mszy św. na Jasnej Górze
14 lutego 2019 r., w ramach sympozjum poświęconego świętym Cyrylowi i Metodemu