Siedmiolatka nie może wracać sama. Odbieram zatem Siedmiolatkę i jej przyjaciółkę z zajęć i wracamy, szukając z radością i zaangażowaniem śladów wiosny. A tych wiele! Prymule, przebiśniegi, krokusy, fiołki, leszczyna, a nawet forsycja! Zalążki liści, które tylko czekają na cieplejszy dzień, by ukazać nam odcień swej zieleni, owady, a także mniej oczywisty, bo osłuchany już, świergot ptaków. Wędrujemy sobie z balonami przywiązanymi do wózka – Siedmiolatka zwróciła uwagę, że w Wielkim Poście takie dekoracje to ekstrawagancja. Nie przystoi! W nagrodę za cenną uwagę została obdarowana. Wiatr, jakby z oburzeniem, szarpie pamiątką po karnawale. Osuszyłby lepiej błoto! Brodzimy w nim niemal po kostki. Ale kałuże dzieciom niestraszne.
Reklama
Po południu spotykamy się w przydomowym ogrodzie. Tym razem w szerszym, sąsiedzkim gronie, w roboczych wdziankach i obowiązkowo w rękawicach. Niektórzy z miotłą, inni z grabiami w ręku. Dzieci wiaderkami i taczką transportują zgrabione liście na kompost, zbierają przycięte gałązki krzewów. Praca wre. Wiosenne porządki uświetniają nam opowieści starszych sąsiadów o wykopkach. My w zamian opowiadamy o czasie, gdy można było bezkarnie palić liście w ogrodach, a najwytrwalsi pracownicy w nagrodę zjadali pieczone jabłka. Niektóre dzieci słuchają naszych historii, inne zbierają w tym czasie owady do słoja zorganizowanego naprędce, skoro okazało się, że tyle ich pod liśćmi można znaleźć!
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Siedmiolatka ma rację: jak w kałuży niebo – w tym zdarzeniu, w naszych sąsiadach tyle widać Boga! Ten poda wodę, tamten naprawi grabie, inny ukołysze dziecko w wózku.
– Mamo! Chodź zobaczyć, jak wygląda pustka! – woła Siedmiolatka, mając na myśli miejsce po krzewach bukszpanu zniszczonego przez gąsieniczki nocnego motyla...
Wanda Mokrzycka
Żona Radka, mama dziewięciorga dzieci. Należy do wspólnoty Duży Dom i pisze dla Aleteia Polska