Reklama

Niedziela Sosnowiecka

Oazowe owoce

W czasie ferii dzieci, młodzież i osoby dorosłe z diecezji sosnowieckiej uczestniczyły w rekolekcjach oazowych. Tym razem wyjechały do Suchego k. Poronina oraz Brennej. Podczas ferii odbyły się także kursy dla osób formujących się w Ruchu Światło-Życie – ABS w Bielsku-Białej oraz KODA w Żegiestowie. Oaza zimowa przyniosła błogosławione owoce w życiu jej uczestników

Niedziela sosnowiecka 8/2018, str. VIII

[ TEMATY ]

oaza

©Alex Motrenko/fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czasem zastanawiam się, jakby wyglądało moje życie bez Boga. Byłoby smutne i ciemne, być może z depresją lub inną chorobą samotnego społeczeństwa. Ale w pewnym ważnym momencie mojego istnienia, w którym właściwie musiałam zdecydować o wyborze ścieżki, którą pójdę, pojawił się On i wszystko zmienił. Wziął mnie za rękę i poprowadził do oazy, którą jest życie z Nim. Teraz wiem, że nie jestem sama i choć czasem wydaje mi się, że nadal idę po pustyni, to mam pewność, że On mnie trzyma w swoich ramionach... Mój najlepszy Przyjaciel – wyznaje 15-letnia Julka, uczestniczka tegorocznej „zimówki”.

W gronie szczęśliwców

Z kolei Michał z Sosnowca swoich pierwszych rekolekcji oazowych długo wyczekiwał, choć nie wiązał z nimi jakichś konkretnych postanowień, po prostu chciał je przeżyć, zobaczyć, jak przebiegają, bo dużo słyszał o tym, że takie wyjazdy są ubogacające. – Bardzo się cieszę, że też mogłam się na nich znaleźć i dołączyć do grona tych szczęśliwców, którzy po powrocie z rekolekcji zimowych są wyraźnie mocniejsi w wierze, a wspomnienia pozostają w nich na długo. Od początku miałem wrażenie, że to może być wspaniały czas, chociaż przez pierwsze dni wydawało mi się, że te animatorki chyba trochę zbyt wyluzowane, jak na oazę, a ci ludzie też tacy nieokreśleni… Jakby czegoś szukali – wspomina. Ale już po paru dniach miał pewność, że dobrze trafił. – Bo tam, z dala od swoich spraw, każdy odnajduje siebie i przede wszystkim, Boga. Znajduje czas dla Niego, ale też wysiłek, który może Mu ofiarować, niesie za sobą wiele radości. Każdy osobno i wszyscy razem, we wspólnocie. To wspaniałe, gdy tuż pod oknem albo parę pokoi dalej można usłyszeć dźwięk gitary i śpiew dla Boga! Wtedy ma się pewność, że innym, jeszcze niedawno nieznajomym, też naprawdę na Nim zależy, a człowiek nie czuje się jakiś inny z uwagi na wiarę. Okazuje się, że istnieją młodzi ludzie, dla których modlitwa i życie z Jezusem jest czymś naturalnym, bez czego nie da się wytrzymać. Już myślę o wakacjach, by znowu zaznać tego niezwykłego klimatu – zaznacza Michał.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Na chwałę Pana!

Dla Ani, uczestniczki zimowej oazy w Suchym, najważniejsze były spotkania w grupach, bo to tam właśnie można było spokojnie porozmawiać o Słowie Bożym, a codzienna, wielokrotna modlitwa we wspólnocie i indywidualna stała się prawdziwym spotkaniem z Bogiem. „Właśnie poczucie, że Jezus jest tak blisko, stało się dla mnie jednym z najważniejszych owoców tych rekolekcji. A jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? Takie odetchnięcie od wszystkich spraw, żeby doświadczyć Pana, było mi bardzo potrzebne. Z codziennych czynności płynęła prawdziwa radość i chociaż czasem tęskniło się za własnym łóżkiem, to wśród osób, dla których nawet śpiewanie przy zmywaniu jest na chwałę Pana, było mi po prostu dobrze. Dla wszystkich, którzy szukają miejsca, gdzie wiara jest najważniejsza, rekolekcje są prawdziwą oazą – mówi 16-latka z Będzina.

Wdzięczność Filipa

– Ja na oazie byłem po raz trzeci, pierwszy raz na zimowej, trochę za krótko to jak dla mnie trwało, jednak nie mniej intensywnie niż w wakacje. Jestem wdzięczny Bogu za to, że przyprowadził mnie do oazy w najodpowiedniejszym dla mnie czasie. Na początku Jego działanie nie było dla mnie bardzo wyraźnie widocznie, po prostu było mi dobrze wśród ludzi, którym też nie jest On obojętny. Powoli Bóg zaczął odkrywać przede mną to, czego wcześniej nie potrafiłem dostrzec, tłumaczyć mi wiele spraw i zbliżać mnie do siebie. Myślę, że pojawienie się we wspólnocie oazowej było przejawem poszukiwania Go przeze mnie. Nie wyobrażam sobie, jak wyglądałaby moja wiara i inne aspekty życia bez oazy i bez Boga – wyznaje Filip.

Ze szczytów gór

Wakacje oraz ferie z Panem Bogiem, czyli oaza, są obecnie tożsame z Ruchem Światło-Życie. Jest to jedna z posoborowych inicjatyw w ramach odnowy Kościoła katolickiego. Jego początki sięgają 1954 r. Inicjatorem oazy był sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki. Wyjazdy organizowane są zwykle w małych miejscowościach, w których można być bliżej natury. Często więc organizatorzy wybierają górskie klimaty, bo, jak wiadomo z kart Starego i Nowego Testamentu, ze szczytów lepiej słyszy się Pana Boga, czy to podczas mozolnego wspinania się na wierzchołek, gdy człowiek zmaga się sam ze sobą, czy już na górze, gdy ogląda się piękno świata przez Niego stworzonego.

2018-02-22 10:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Odnaleźć oazę przy parafii

Niedziela sosnowiecka 32/2020, str. I

[ TEMATY ]

rekolekcje

oaza

Ruch Światło‑Życie

Archiwum uczestników oazy

Uczestnicy rekolekcji wakacyjnych

Uczestnicy rekolekcji wakacyjnych

Wakacyjne wyjazdy Ruchu Światło-Życie, czyli popularne oazy, są jednym ze znaków rozpoznawczych i ważnym momentem formacji członków ruchu. Jak zorganizować je w dobie pandemii? A jeśli nie da się, to czy można całkowicie odpuścić wakacyjną pracę z dziećmi i młodzieżą?

Diecezjalny moderator ruchu, ks. Andrzej Nackowski, wraz z duszpasterzami nie zrezygnowali! Zamiast rekolekcji wyjazdowych zorganizowali je w formie codziennych zajęć dla dzieci i młodzieży przy parafiach w Olkuszu (św. Maksymiliana), Dąbrowie Górniczej (św. Maksymiliana) i Jaworznie (św. Elżbiety). Efekt? Wzmocnienie sił duchowych i fizycznych, dużo uśmiechu i Bożej radości.

CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

Mężczyzna szuka miejsca. Męskie forum w Częstochowie

2024-05-15 13:25

[ TEMATY ]

Częstochowa

forum

mężczyźni

Karol Porwich/Niedziela

„Jestem mężczyzną, znam swoje miejsce” – to hasło męskiego forum w Częstochowie. W trakcie tego wydarzenia każdy uczestnik otrzyma wskazówki pomagające w odnalezieniu swojego miejsca. Możliwa będzie również wymiana osobistych doświadczeń związanych z poszukiwaniem własnego miejsca w ramach panelu dyskusyjnego.

W kontekście powszechnej narracji o zagubieniu przez mężczyznę jego tożsamości oraz o tzw. kryzysie męskości i ojcostwa forum ma stanowić zachętę do podejmowania odpowiedzialnej aktywności mężczyzny oraz jego pełniejszej integracji z rodziną i społeczeństwem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję