Reklama

Wiara

Królestwo Boże a królestwo ludzkie

[ TEMATY ]

wiara

Bóg

wili_hybrid-Foter.com-CC-BY-NC

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przez całą historię ludzkości powtarza się „nie­po­ro­zu­mie­nie” dotyczące władzy Boga. Grzech pierwszych rodziców można określić jako próbę budowania własnej szczęśliwości poza władzą Boga. Usiłowanie to stale powtarza się w dziejach człowieka. Symbolicznie oddaje je biblijny opis budowy wieży Babel, która kończy się całkowitym fiaskiem i źródłem nieporozumień. Nas jednak bardziej interesuje świadomość obecności królestwa Bożego wśród ludzi. A ona rozpoczyna się u Izraela po wejściu do Ziemi Obiecanej. Bóg wybierając Izraela, uczynił go królestwem ka­płanów i ludem świętym (por. Wj 19,6). Bóg rządził nim w sposób tajemniczy, przez ludzi, których sam często w spo­sób zupełnie zaskakujący wybierał. Są to ludzie obdarzeni szczególną łaską. Każdy z nich otrzymuje inne, niepowtarzalne zadanie do wypełnienia. Nie można przewidzieć, kto i kiedy zostanie powołany. Taką postacią był Mojżesz, następnie Jozue, a później sędziowie. Żaden z nich nie utworzył dziedzicznej władzy. Gdy zaproponowano to Gedeonowi, odpowiedział: Nie ja będę panował nad wami ani też mój syn: Pan będzie panował nad wami (Sdz 8,23). Dzieła, do jakich Bóg wzywa Izraela, są dla Żydów zaskakujące i prze­kraczają ich ludzkie plany, niepokoją i budzą opór. Izrael, na wzór narodów, wśród których mieszkał, chciał mieć jak one swojego króla, który zapewniłby i Żydom spo­kojne życie, zgodne z ich ludzkimi i ziemskimi wyobrażeniami. Znamienny jest dialog, jaki wywiązał się, gdy Izra­elici przyszli z takim żądaniem do ostatniego sędziego, Samuela:

Oto ty się zestarzałeś, a synowie twoi nie postępują twoimi drogami: ustanów raczej nad nami króla, aby nami rządził, tak jak to jest u innych narodów. Nie podobało się Samuelowi to, że mówili: Daj nam króla, aby nami rządził. Modlił się więc Samuel do Pana. A Pan rzekł do Samuela: Wysłuchaj głosu ludu we wszystkim, co mówi do ciebie, bo nie ciebie odrzucają, lecz Mnie odrzucają jako króla nad sobą. Podobnie jak postępowali od dnia, w którym ich wyprowadziłem z Egiptu, aż do dnia dzisiejszego, porzucając Mnie i służąc innym bogom, tak postępują i z tobą. Teraz jednak wysłuchaj ich głosu, tylko wyraźnie ich ostrzeż i oznajmij im prawo króla, który ma nad nimi panować. (...) Będziecie sami narzekali na króla, którego sobie wybierzecie, ale Pan was wtedy nie wysłucha. Odrzucił lud radę Samuela i wołał: Nie, lecz król będzie nad nami, abyśmy byli jak wszystkie narody, aby nas sądził nasz król, aby nam przewodził i prowadził nasze wojny! Samuel wysłuchał wszystkich słów ludu i powtórzył je uszom Pana. A Pan rzekł do Samuela: Wysłuchaj ich żądania i ustanów im króla! (1 Sm 8,5-9.18-22)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ludzie chcą mieć coś bardzo konkretnego, uchwytnego. Królestwo zatem powinno być widoczne. Zdumiewająca jest zgoda Boga na żądanie ludu wybranego. Podobnie jak było z sędziami, sam Bóg wybiera króla dla Izraela. Znakiem tego jest namaszczenie, jakiego dokonuje prorok. Tak się dzieje zarówno z Saulem, jak i z Dawidem oraz Salomonem. Król jest pomazańcem Pańskim zasiadającym po prawicy Boga, sprawującym władzę w Jego imieniu. Opisują tę sytuację psalmy 2 i 110. Widać to najwyraźniej podczas uroczystych zgromadzeń ludu w świątyni, gdzie król zasiadał po prawej stronie ołtarza.

«Przecież Ja ustanowiłem sobie króla na Syjonie, świętej górze mojej». Ogłoszę postanowienie Pana: Powiedział do mnie: «Tyś Synem moim, Ja Ciebie dziś zrodziłem. Żądaj ode Mnie, a dam Ci narody w dziedzictwo i w posiadanie Twoje krańce ziemi. Żelazną rózgą będziesz nimi rządzić i jak naczynie garncarza ich pokruszysz» (Ps 2,6-9).

Wyrocznia Boga dla Pana mego: «Siądź po mojej prawicy, aż Twych wrogów położę jako podnóżek pod Twoje stopy». Twoje potężne berło niech Pan rozciągnie z Syjonu: «Panuj wśród swych nieprzyjaciół! Przy Tobie panowanie w dniu Twej potęgi, w świętych szatach [będziesz]. Z łona jutrzenki jak rosę Cię zrodziłem» (...) Pan po Twojej prawicy zetrze królów w dniu swego gniewu (Ps 110,13.5).

Reklama

Niemniej historia królestwa Izraela, a po śmierci Salomona dwóch królestw: Izraela i Judy, podobnie jak historia królestw innych narodów, była pisana łzami i krwią. Kończy się ostatecznie upadkiem najpierw Samarii, a później Jerozolimy i niewolą babilońską. Ta historia była doświadczeniem dla ludu Bożego ukazującym, że królestwo tworzone przez ludzi, nie buduje prawdziwego pokoju. Można by je przyrównać do doświadczeń syna marnotrawnego (zob. Łk 15.11-32), który chciał według własnej mądrości ułożyć sobie życie, co skończyło się tragicznie dla niego samego. A przecież to doświadczenie doprowadziło go do nawrócenia, do powrotu do ojca i jego domu.

Po niewoli babilońskiej Izrael nigdy już nie miał króla ziemskiego. Trwała w nim tęsknota za nim i oczekiwanie przyjścia króla-mesjasza, którego królestwo nabiera coraz bardziej charakteru eschatologicznego i Bożego. Idea władzy ziemskiej nad narodem wybranym tak jednak opanowała umysły, że trudno było Izraelitom się od niej uwolnić. I mimo, że pojawiła się w ich religii idea mesjasza-sługi (zob. cztery pieśni o Słudze Jahwe: Iz 42,1-9; 49,1-7; 50,4-9; 52,13-53,12), i mimo, że przyszłe królestwo mesjasza przed­stawiane było przez proroków jako królestwo pokoju i mi­łości (Iz 1,1-10; Jr 33,14-16; Ez 34,11-12.15-17; Mi 5,1-4a), oczekiwali mesjasza-ziemskiego monarchę, który jako wódz walczy i mieczem zwycięża, zapewniając Izraelowi panowanie. Prorockie wizje nie ukształtowały serc i wyobraźni. Izraelici przywiązali się do idei królestwa ziemskiego, tyle tylko, że wzbogaconej o ideał zrealizowanej sprawiedliwości.

Może najlepiej ukazują to pewne sceny z Ewangelii. Aposto­łowie i uczniowie spotykają się na co dzień z prawdziwym Mesjaszem, który przyszedł jako sługa, naucza w tym duchu i wskazuje na teksty starotestamentalne, mówiące o Nim jako „Słudze Jahwe”, oddającym swoje życie za tych, którzy idą za Nim (zob. Mt 12,17-21; 20,28 i par.; 26,28 i par.; Łk 17,25; J 10,14-18; 13,1-20; 15,12n), ale nie potrafią Go rozpoznać. Bardzo wymowna jest scena z braćmi Jakubem i Janem (Mt 20,20-23). Ich matka, pragnąc dla synów zaszczytów, prosiła Pana Jezusa o miejsce po prawej i lewej stronie Jego tronu. Oburzenie innych uczniów pokazuje, że i oni tak samo pojmowali królestwo Jezusa. Pan Jezus wyjaśnia im wszystkim:

Reklama

Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wa­mi chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, tak jak Syn Człowieczy, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu (Mt 20,25-28).

Mimo takich pouczeń Piotr pod koniec działalności Chrys­tusa Pana, wyczuwając zbliżanie się rozstrzygającej dla Niego godziny, pyta się o miecz (zob. Łk 22,58), a w Ogrójcu rzeczywiście go używa:

Wówczas Szymon Piotr, który miał miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. Na to rzekł Jezus do Piotra: «Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam wypić kielicha, który Mi podał Ojciec?» (J 18,10n).

Takie wyobrażenie o królestwie, jakie zapowiadał Jezus, stało się później przyczyną załamania się Jego uczniów. Być może nadzieje na ziemskie królestwo pchnęły też Judasza do zdrady, która miała zmusić Jezusa do działania na rzecz wyzwolenia Izraela. A uczniowie idący do Emaus, nawet po usłyszeniu wieści o Jego zmartwychwstaniu, przeżywali uczucie zawodu. Rozwiały się ich nadzieje na ziemskie królestwo (zob. Łk 24,21). Nie należy się już nawet dziwić obawom arcykapłanów (zob. J 11,50), a tym bardziej Piłata, z którym Jezus przeprowadził bardzo istotną rozmowę na temat swojego królestwa:

Reklama

Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoła­wszy Jezusa, rzekł do Niego: «Czy ty jesteś Królem żydows­kim?» Jezus odpowiedział: «Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?» Piłat odparł: «Czy ja jestem Żydem? Naród twój i arcykapłani wydali mi ciebie. Co uczyni­łeś?» Odpowiedział Jezus: «Króle­stwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd». Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu» (J 18,33-37).

Zrozumienie zupełnie innej natury królestwa Bożego, jakie głosił Pan Jezus, spowodowało z kolei, że św. Paweł - wcześniejszy wyznawca idei Mesjasza-przywódcy, po nawróceniu zalecał modlić się za doczesnych władców, choć - w jego wypadku - oznaczało to modlitwy za władzę obcą i pogańską, za okupantów jego kraju.

Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia. Albowiem rządzący nie są po­strachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [pro­wa­dzą­cym] ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzania sprawiedliwej kary temu, który czyni źle. Należy więc jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie. Z tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z woli Boga pełnią swój urząd. Od­dajcie każdemu to, co się mu należy: komu podatek - poda­tek, komu cło - cło, komu uległość - uległość, komu cześć - cześć (Rz 13,1-7).

Reklama

Ten tekst budzi dzisiaj wiele kontrowersji. Obecnie nie zgodzilibyśmy się tak łatwo ze św. Pawłem, że każda władza pochodzi od Boga. Dzisiaj inaczej przeżywamy odpowiedzialność za państwo i to, co się w nim dzieje. Niewątpliwie jednak ten tekst jest konsekwencją zrozumienia, że królestwo Jezusa nie jest z tego świata i w związku z tym nie należy go szukać w jakimś konkretnym państwie, czy tutaj starać się walczyć o nie.

Mimo jednak całego orędzia Chrystusa, doświadczenia Je­go zmartwychwstania i zesłania Ducha Świętego, i mimo takich tekstów św. Pawła, nieporozumienie odnośnie do królestwa Bożego powtarzało się w całej historii chrześcijaństwa. Stale powstawały i do dzisiaj powstają, idee ziemskiej realizacji królestwa Bożego. Najbardziej charakterystycznym tego wyrazem jest chyba historia państwa papieskiego. Istniało ono ponad tysiąc lat, a gdy je obaliły ostatecznie oddziały Garibaldiego, przeżywano to w Kościele jako wielką tragedię. Po kilkudziesięciu latach papieże zaczęli błogosławić Boga, że uwolnił ich od trosk o doczesną władzę, bo dzięki temu mogą się bardziej skoncentrować na sprawach duchowych. Kościół stał się bardziej przejrzysty dla ludzi i zyskał większy autorytet.

Włodzimierz Zatorski OSB, Kiedy mówimy „Ojcze nasz…” , Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

2015-01-07 12:50

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wiara jest oddechem Boga

„Choć na pustkowiu nie znajdowali siedziby Boga, to jednak wyraźniej słyszeli tam żywe słowo, które przynieśli w sobie. Ludzie, którzy na tyle oswoili się z pustynią, że nie odczuwają już presji przestrzeni i pustki, nieuchronnie zwracają się do Boga jako jedynej ostoi i jedynego wyczuwalnego rytmu istnienia. Wszystkie wierzenia semickie miały swe źródło w przekonaniu, że świat jest pustką, Bóg zaś obfitością” (T. E. Lawrence).

Wierzę, bo...? Opowiedz mi o tym bez użycia wielkich słów i gładkich zdań wytrychów. Mów tak, jakbyś opowiadał komuś bliskiemu, dziecku, ukochanej, przyjacielowi, który właśnie traci wiarę, a ty chcesz zrobić coś, co go na tej drodze zatrzyma. Szczerze, bez zakładania masek, bez przymilnej poprawności.
Opowiedz o tym, jakie miejsce zajmuje w Twoim życiu wiara?...

Pyta Katarzyna Woynarowska.
ALEKSANDRA MARIA GIL, publicystka, grafik. Związana z ruchem pro life w Polsce, od 2000 r. - z Fundacją „Głos dla Życia”:
- Wiem, że jako istota obdarzona wolną wolą decyduję o swoim postępowaniu, jednak to wiara porządkuje moje życie. W rzeczywistości, w której rozmywają się granice między dobrem a złem, gdy permisywizm wypiera postawy zgodne z naturą, to właśnie wiara pozwala mi pozostać człowiekiem i nie poddać się promowanej wokół bylejakości, godzenia się na wszystko i za każdą cenę...
AGNIESZKA KONIK-KORN, historyk, dziennikarka, mama dwójki dzieci:
- Gdy patrzysz na życie przez pryzmat wiary, to wszystko w życiu nabiera sensu. Nie ukrywam, że wiara w moim życiu cały czas ewoluuje - raz dojrzewa, innym razem przychodzą kryzysy. Wiara jest decyzją podejmowaną nie tylko w sercu, ale i w umyśle. Ważną rolę w rozwoju mojej wiary odgrywa formacja we wspólnocie, w zasadzie od dzieciństwa. Choć wspólnoty się zmieniały, to myślę, że bez nich trudno byłoby mi wiedzieć o pewnych rzeczach. W wierze także świadomość ma ogromne znaczenie.
KS. ROMAN CHYLIŃSKI CSMA: - Wiarę w Boga rozumiem w trzech wymiarach: wierzyć Słowu Boga, ufać Słowu Boga i całkowicie Jemu zawierzyć swoje życie.
- Czy później lżej się żyje?
- Chyba nie, ale pewniej stąpa się po ziemi...
S. BARBARA PODGÓRSKA, karmelitanka misjonarka: - Wiara jest oddechem Boga we mnie. Jest jak płomień, który daje radość i siłę do przyjmowania życiowych zadań. Wiara „nawraca” mnie do Boga...
MAREK CHUDZIK, anestezjolog, ojciec dwójki dzieci, wdowiec: - Nie jestem człowiekiem zbyt pobożnym, więc nie wiem, czy jestem godzien mówić w tym gronie... Jednak trochę myślałem... Wiecie, jak ktoś wychował się w rodzinie katolickiej, będzie w ważnych chwilach zachowywał się jak człowiek wierzący... Nawet jeśli utrzymuje, że stracił wiarę. Albo tak jak ja, ciągle się zastanawia nad swoją relacją do Boga. Przekaz, jaki niesie chrześcijaństwo, jest dla mnie rodzajem tatuażu duszy.
KAŹKA URBAN, ekonomistka, redaktorka, działaczka społeczna:
- Nie godzę się na ten świat taki, jaki jest, rozumiesz... Ludzie potrafią być wielcy i mali jednocześnie. Wszyscy zawodzą, ja również. Zamiast frustrującego rozczarowania, można przyjąć ludzi i świat takim, jaki jest, nie wyrzekając się marzeń o absolutnej realizacji dobra i piękna, których skrawków doświadczam na co dzień. Potrzebuję Absolutu. To daje podstawy do wyrozumiałości wobec siebie i innych...
- No dobrze, wobec tych pięknych deklaracji, czy i w jaki sposób wiara wpływa na podejmowanie przez Was codziennych decyzji? Nie mówię o robieniu zakupów, ale o istotnych sprawach...
OLA: - Nie masz racji! Nawet zakupy podporządkowane są temu, w co wierzę. Nie kupuję np. produktów koncernów, które wykorzystują w swojej produkcji komórki macierzyste pozyskane z ciał abortowanych dzieci. Jedna z firm chciała wprowadzić na rynek napój, w którym znajdowały się takie komórki, tłumacząc to ulepszeniem smaku! Sam pomysł jest dla mnie niegodziwy, więc bojkotuję wszystkie artykuły tej korporacji...
AGA: - Wszystko, co robię, staram się robić tak, by nie ranić Jezusa. Jest to najtrudniejsze w sytuacjach międzyludzkich, dochodzą tu także kwestie emocjonalne albo zwykłe „lubienie” czy „nielubienie się”. A żyć życiem wiary - to żyć w prawdzie...
KS. ROMAN: - Kiedy poznałem paschalny wymiar wiary, to dopiero zrozumiałem, że wiara wymaga decyzji. Najpierw trzeba wyrzec się paru rzeczy, aby poważnie potraktować chrześcijaństwo w swoim życiu: wyrzec się szatana, grzechu i wszystkich okoliczności, które prowadzą do zła. I tu zaczyna się „bój bezkrwawy” o duszę. Trudna jest wiara chrześcijańska, bo wymaga radykalizmu, a nie bawienia się ze złem.
KAŹKA: - Wiara w warunkach codzienności? Chyba najbardziej jest we mnie tych kilka chwil, podczas których miałam uczucie namacalnej obecności Boga. Kiedy powietrze staje się gęste od jakiejś nienazwanej substancji i tej błogości, że skoro tak jest, to wszystko jest dobre. Te kilkanaście, kilkadziesiąt sekund, które przyszły nie wiadomo dlaczego i skąd (pewnie to nazywają łaską), staram się nieustannie w sobie odświeżać. A najintensywniej modlę się, oczywiście, w momentach, kiedy tak już nabroiłam, że wydaje mi się, iż nic mnie nie uratuje. A to zabawna historia z codziennego życia: Lata już temu, pewnie jak każda młoda mama, miałam straszny kryzys, poczucie, że jestem złą matką. Po trzech dniach użalania się nad sobą w rozmemłanym łóżku powiedziałam: - Panie Boże, ja się na ten świat nie prosiłam, stworzyłeś mnie, więc teraz coś z tym zrób, bo oszaleję. „And this is the last call!”. Otworzyłam Biblię na oślep, na fragmencie, jak Święta Rodzina zgubiła Jezusa w świątyni i nawet tego nie zauważyła! Roześmiałam się do łez, wstałam z łóżka, otrzepałam się i poszłam dalej...
OLA: - Od 15 lat jestem żoną swojego męża i oprócz wszystkich chwil szczęśliwości były i kryzysy, i to wiara pozwoliła nam obojgu wytrwać przy sobie. Także moja praca, to ciągłe zmaganie się ze sobą - na ile realizuję talenty, którymi zostałam obdarowana, a na ile zakopałam je w ogródku rutyny?...
S. BASIA: - Na pewno nie chciałabym przeżywać mojego życia „bez rozumu niczym koń i muł” (Ps 32, 9) czy jak ci, którzy „mają usta, ale nie mówią; oczy mają, ale nie widzą; mają uszy, ale nie słyszą; mają ręce, lecz nie dotykają” (por. Ps 115, 5-7). Świadome przeżywanie życia, poszukiwanie sensu, piękna, mądrości prowadzi do zintegrowania różnych aspektów osobowości. Stąd nie waham się potwierdzić, że przyjmuję z wdzięcznością (i z pewną ulgą...) obecność wiary w moim życiu.
MAREK: - Dużo ostatnio myślałem na ten temat i ku mojemu zdumieniu stwierdziłem, że system, w jakim żyję, moja codzienność i dziesiątki podejmowanych decyzji opieram na Dekalogu. Moim skromnym zdaniem - nie ma doskonalszego określenia granic. Kto wychodzi poza nie, staje się bezrozumnym zwierzęciem...
KAŹKA: - Ewangelia jest zdecydowanie najlepszą rzeczą, jaką przeczytałam. To opowieść o człowieczeństwie, o jakim marzę, najwyższych lotów... Jezus jest po prostu piękną postacią - mądrą, odważną, sprawczą, empatyczną do bólu.
- Teraz będzie trudniej. Czy macie zwyczaj dzielenia się wprost z ludźmi swoim doświadczeniem wiary? Nie boicie się etykiety dewotki/ dewota?
S. BASIA: - „Zwyczaju” dzielenia się wiarą jako takiego nie mam, ale też nie ukrywam pod korcem światła wiary. Wiara domaga się dialogu i świadectwa.
KS. ROMAN: - Jako kapłan słyszę cały czas słowa św. Pawła: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!”. Więc mi biada!
KAŹKA: - Wiarą dzielę się w sposób nienachalny. Mówię o swoich doświadczeniach duchowych w taki sam sposób, w jaki mówię o przeżyciach nad obrazami mistrzów holenderskich. Jak coś się dzieje w moim życiu ważnego, to mówię o tym nawet niewierzącym przyjaciołom, niezależnie od tego, czy są to doświadczenia duchowe, kulinarne czy literackie.
OLA: - Nie ukrywam się i nie chowam ze swoją wiarą. Na szczęście jeszcze za to nie zamykają w rezerwatach. Mam dość silną osobowość i opowiadanie o sytuacjach, które mnie spotkały, czy stanie na straży swoich przekonań to ta część mnie, która mnie dookreśla.
AGA: - To zależy od sytuacji. Inaczej dzielimy się we wspólnocie, a inaczej wśród osób nieznanych. Jednak są takie środowiska, gdzie świadectwem będzie już noszenie krzyżyka lub milczenie w gronie plotkujących. Myślę, że dzielić się wiarą nie można na siłę, bo można kogoś zniechęcić. Po to też mamy rozum, by rozeznawać, jakie świadectwo potrzebne jest w danej sytuacji. Ale jeśli do osób niewierzących wrogo nastawionych do Kościoła będziemy podchodzić z przyjaźnią i radością, wyobrażając sobie, jak by do nich podchodził Pan Jezus, to myślę, że to jest najlepsze świadectwo.
- Wejdźmy o stopień wyżej: Wiara bez uczynków jest martwa - a więc...
AGA: - Jeśli ktoś wierzy, to nie oddzieli wiary od swoich decyzji. Powiem więcej - to właśnie wiara pomaga dostrzec, że coś jest nie tak. Wierzący nie usprawiedliwią się tak łatwo. Bez wiary nie podejmujemy pewnych działań, bo po ludzku nie zobaczymy w tym sensu. Nie pogodzimy się z naszym wrogiem, nie przebaczymy mu, jeśli wiara nie podpowie nam, że to jest nam potrzebne do zbawienia, do szczęśliwego życia jeszcze tu, na ziemi.
S. BASIA: - Jedynie mówienie, że się wierzy w Boga, może stanowić pułapkę, a na pewno rodzi pustkę. Taki potok słów potrafi pomniejszyć, a nawet zagłuszyć wewnętrzną siłę wiary. Przecież nikogo nie zbawi ani nie uzdrowi taki aktywizm. Dlatego warto otwierać Ewangelię i spoglądać na otaczający nas świat oczami Boga. Pytać siebie o to, co nam każe wychodzić „z chatki miłości własnej”, by odziać, nakarmić, pocieszyć, przyjąć, nieść pokój... Zawsze i w każdym czasie chodzi przecież o życie. Życie w Bogu.
OLA: - Dokonałam życiowego wyboru. Wyboru pracy. Nie jestem w wielkiej firmie, na superstanowisku i nie mam pieniędzy, które pozwoliłyby na zagraniczne wakacje. Ale wykonuję swoją pracę najlepiej, jak potrafię, wykorzystuję w realizowanych zadaniach swoje umiejętności. Każdego dnia, gdy wybieram się do pracy, mam świadomość, że przyczyniam się do dobra na świecie i że to, co robię, nie jest sprzeczne z tym, w co wierzę.
KS. ROMAN: - Kiedy po ludzku już nic nie możemy uczynić, ani inteligencją, ani pobożnością, ani-ani... to wówczas robimy miejsce dla wiary.
- Czyli, podsumowując - wiara to?
AGA: - Wiara to coś, co pomaga nam powstawać. Pion, do którego cały czas musimy równać. Papierek lakmusowy naszych uczynków. Drogowskaz wskazujący nam cel, do którego zmierzamy...
OLA: - Wiara to nadzieja, że dobro jest w każdym z nas. Wiara jest jak łódź. Gdy nie mam siły i wątpię, to dryfuję... Gdy jej zaufam - biorę ster we własne ręce i wówczas to już nie przypadek kieruje moimi losami. Wiara wprowadza w moje życie taki ład, w którym nie muszę godzinami zastanawiać się nad tym, co mam zrobić. Dzięki niej odpowiedzi znajdują się szybko, choć często są niełatwe do zrealizowania.
KAŹKA: - Św. Augustyn powiedział: „intimior intimo meo”. Rozwinięty w tłumaczeniu ten cytat brzmi: Bliższy mi niż ja sam w tym, co mi najbliższe. To jest dla mnie kwintesencja wiary w Boga. Bóg, który jest, i ja, która się staram. I choć nie zawsze mi się udaje, to mam ten komfort, że jest Ktoś, kto patrzy w tym samym kierunku...

CZYTAJ DALEJ

Abp Gądecki: kapłaństwo to nie jest fach, który można rzucić i zamienić na inny

2024-05-21 14:42

[ TEMATY ]

kapłaństwo

abp Stanisław Gądecki

Karol Porwich / Niedziela

„Niech nad waszą kapłańską służbą pośród Polonii i nie tylko czuwają słudzy Boży kard. August Hlond i ks. Ignacy Posadzy. Traktujcie poważnie wasze kapłaństwo, bo kapłaństwo to nie jest fach, który można rzucić i w każdej chwili zamienić na inny. Kapłaństwo jest wieczne” - mówił abp Stanisław Gądecki. Metropolita poznański przewodniczył w poznańskiej katedrze uroczystej Mszy św., połączonej z udzieleniem święceń diakonatu czterem alumnom i święceń prezbiteratu trzem diakonom Towarzystwa Chrystusowego.

W Eucharystii uczestniczyli generał księży chrystusowców ks. Krzysztof Olejnik TChr, prowincjałowie z Australii, Brazylii, USA, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji, krajów, gdzie posługują chrystusowcy, rektor ks. dr Jan Hadalski i wychowawcy seminaryjni, siostry misjonarki, kapłani diecezjalni i zakonni oraz rodzice, krewni i przyjaciele alumnów.

CZYTAJ DALEJ

Sąd stwierdza winę „Nergala”. Muzyk znieważył wizerunek Jezusa

2024-05-22 19:27

[ TEMATY ]

krzyż

profanacja

Jezus

Karol Porwich/Niedziela

Sąd Okręgowy Gdańsk-Południe uznał Adama D., ps. „Nergal” winnym popełnienia przestępstwa z art. 196 Kodeksu karnego, czyli obrazy uczyć religijnych. Sprawa dotyczyła nagrania zamieszczonego przez muzyka w Internecie w 2018 r.

Na filmie „Nergal” w sposób obsceniczny znieważył wizerunek Jezusa Chrystusa. Sąd jednocześnie warunkowo umorzył postępowanie z okresem próby na okres dwóch lat. Muzyk musi też zapłacić 2 tys. zł świadczenia pieniężnego. Sąd nie podzielił argumentacji oskarżonego, który wskazywał, że jego działanie mieściło się w granicach swobody artystycznej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję