Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz życie napisało mistrzowski scenariusz z happy endem. Ta historia liczy sobie blisko 15 lat. To wówczas Andrzej Szpilman, syn kompozytora, lidera zespołów, pianisty, wieloletniego szefa muzycznego Polskiego Radia i wreszcie bohatera filmu „The Pianist” („Pianista”), postanowił słynnym piosenkom ojca dać nowe, napisane w rytm XXI wieku życie. Bezspornie na fali sukcesu filmu Romana Polańskiego wszystko wskazywało, że zdaje się on skazany na sukces. Tym bardziej że oryginalny krążek zatytułowany „Wendy Lands Sings the Music of the Pianist – Wladyslaw Szpilman” ukazał się nakładem Hip-O Records, związanej ze światowym gigantem – koncernem Universal, a za stroną produkcyjną stał John Leftwitch. To on ze Szpilmanem Jr. przeprowadził casting i spośród 25 kandydatek wybrał Kanadyjkę – Wendy Lands. Ona sama przyznaje, że artysytcznie wychowała się na piosenkach Carole King, Steviego Wondera czy jazzie takich mistrzów, jak Keith Jarrett, Chet Baker i Billie Holliday.
Reklama
Niestety, choć album zdobywał znakomite recenzje, w tym pięciogwiazdkowe, tak wpływowych magazynów jak „Billboard”, „Wire” czy „Variety”, mimo że pisały o nim czołowe dzienniki globu (również entuzjastycznie) – płyta przepadła. W czasach gdy najbardziej wpływowi krytycy porównywali Wendy Lands do Rickie Lee Jones, Norah Jones, nie szczędząc pochwał, płyta przepadła. Paradoksalnie choć w Polsce znało ją wielu prezenterów radiowych, nigdy nie otrzymała należytego wsparcia, aby zaistnieć w świadomości naszych fanów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
I tutaj dzieje się coś niebywałego. Jest wiosenny wieczór 2016 r. Jacek Kosiński, słynny polski realizator dźwięku, w czasie audycji w Polskim Radiu – rozgłośni regionalnej „Radio dla Ciebie” – dał mi wypalony na płycie album Kanadyjki. Dodał: „Posłuchaj, koniecznie”. Nadmieniam, że Kosiński to ten sam człowiek, który w „Pianiście” gra realizatora dźwięku w czasie pierwszej po wojnie transmisji recitalu Władysława Szpilmana w Polskim Radiu, był też konsultantem tej produkcji. Włączyłem krążek zaraz po wejściu do samochodu i oniemiałem. To rewelacyjna muzyka. Dość wspomnieć, że dostaliśmy takie ikoniczne przeboje, jak „Deszcz” („Someday We Will Love Again”) z repertuaru Reny Rolskiej czy „Tak mało cię znam” („Dancing With Antonio”) z repertuaru Sławy Przybylskiej. Jest też „Cicha noc” („My Memories Of You”) i „Ja jestem twoja” („Hold Me A Moment”) wykonywane przez Irenę Santor oraz „Nie wierzę piosence” („Prisoners Of Evening”) – piosenka onegdaj śpiewana przez Hannę Skarżankę.
Decyzja była jedna: nabycie licencji i wydanie w katalogu Polskiego Radia. Krąg się dopiął. Dlaczego piszę Państwu o tym akurat teraz? Wendy Lands za moją namową trafiła do programu Ladies’ Jazz Festival i 27 sierpnia br. zaśpiewa w Teatrze Muzycznym w Gdyni. To ją obok Kandace Springs i Bebel Gilberto organizatorzy uczynili główną gwiazdą festiwalu skupionego na jazzujących damach. Ale czyż nie jest to paradoks, że Kanadyjka promuje piosenki odrobinę już u nas zapomniane? Z całego serca polecam ten koncert.