Reklama

Wiadomości

Wolni, by kochać

Gdyby Bóg nie dał nam wolności, to nie moglibyśmy kochać, gdyż miłości nie można nikomu narzucić ani nakazać. Nasza wolność jest prawdziwa i dlatego jedni ludzie kochają, a drudzy dręczą – z ks. dr. Markiem Dziewieckim, psychologiem i terapeutą uzależnień rozmawia Agnieszka Porzezińska

Niedziela Ogólnopolska 26/2017, str. 20-21

[ TEMATY ]

miłość

Catwoman/Fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

AGNIESZKA PORZEZIŃSKA: – Pierwsze skojarzenie z wolnością jest takie: mogę robić, co mi się żywnie podoba, nikt mi nie będzie niczego nakazywał...

KS. DR MAREK DZIEWIECKI: – Im więcej ludzi ulega temu naiwnemu przekonaniu, tym więcej jest wśród nas osób uzależnionych, nieszczęśliwych, niezdolnych do miłości, postępujących wbrew własnym pragnieniom i aspiracjom. Uzależniony to ktoś, kto robi to, czego już nie chce, gdyż wcześniej czynił to, co chciał, zamiast decydować się na to, co dobre, czyli kierować się Dekalogiem i stawiać sobie wymagania zgodne z Ewangelią. Gdy rozmawiam z tymi, którzy deklarują, że robią to, co chcą, to okazuje się, że dotąd nie zastanawiali się nad tym, kim są i po co żyją. W trakcie rozmowy sami przyznają, że w rzeczywistości nie robili tego, co chcieli, lecz to, co chciało ich ciało, ich popędy, instynkty czy emocje albo ich koledzy czy dominujące media. Wolność to coś zupełnie innego niż spontaniczność czy swawola. To zdolność do panowania nad wszystkim, co jest we mnie i wokół mnie, bym potrafił słuchać Boga i decydować się na to, do czego On mnie powołuje. Wolny jest ten, kto kocha i kto nie używa swojej wolności w żadnym innym celu! Człowiek wolny eliminuje ze swego repertuaru zachowań kłamstwo, wygodnictwo, nieczystość, egoizm, zazdrość i wszystko to, co przeszkadza kochać.

Reklama

– A nakazy wewnętrzne, czyli sumienie? Czy to nie jest dobry przewodnik dla wolności?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Każdy z nas jest w stanie wypaczyć poszczególne sfery swego człowieczeństwa, także sumienie. Wiemy, że są ludzie bez sumienia, którzy skutecznie zagłuszyli w sobie głos Boga. Są też tacy, którzy zniekształcili własne sumienie do tego stopnia, że nie wyrzuca im ono żadnego zła, albo przeciwnie – dręczy ich chorymi skrupułami, gdyż niemal każde zachowanie uznaje za grzeszne. Sumienie to pomoc Boga, bym słyszał Jego głos i wypełniał Jego wolę. Kto używa sumienia po to, by wmawiać sobie, że wszystko jest dobre, ten wchodzi na drogę utraty wolności. Stanie się niewolnikiem grzechu lub popadnie w uzależnienia.

– Czym się zatem kierujemy, gdy zagłuszamy sumienie?

– W takiej sytuacji kierujemy się zwykle tym, co łatwiejsze, zamiast tym, co wartościowsze. Zagłuszanie sumienia ma też miejsce wtedy, gdy decydujemy się czynić to, co daje nam choćby chwilę przyjemności, nawet jeśli dzieje się tak kosztem prawdy, miłości, wolności i świętości. Adam i Ewa wmówili sobie, że bez pomocy Boga odróżnią dobro od zła. Podobnie syn marnotrawny wmówił sobie, że będzie szczęśliwy bez solidnej pracy, bez małżeństwa i rodziny, bez miłości i odpowiedzialności. Tzw. ludzie nowocześni i postępowi, czyli ludzie szukający szczęścia tam, gdzie nie można go znaleźć, istnieją od początku historii ludzkości.

Reklama

– Jan Paweł II mówił o wolności „od” oraz o wolności „do”...

Reklama

– To bardzo trafne i potrzebne rozróżnienie! Już na początku Starego Testamentu Bóg stawia sprawę jasno. Przypomina nam, że dał nam prawdziwą wolność, a to oznacza, że możemy wybierać drogę błogosławieństwa i życia, ale też drogę przekleństwa i śmierci: „Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie” (Pwt 30, 19). Naszym pierwszym zadaniem jest wolność „od”, czyli niedopuszczanie do tego, bym używał wolności po to, by łamać przykazania, by grzeszyć, by krzywdzić samego siebie czy innych ludzi. Człowiek wolny od zła wie, że z miłości do bliźnich może poświęcić im czas, serce, troskę, a nawet zdrowie i życie. Nigdy natomiast nie poświęci nikomu własnej godności, czystości, świętości, przyjaźni z Bogiem, trwania na drodze zbawienia. Z kolei wolność „do” oznacza zdolność do przyjmowania całej prawdy o sobie, a także zdolność do uświadamiania sobie swoich przeżyć, by nad nimi panować i by wyciągać z nich wnioski. Dojrzały człowiek jest zdolny do budowania intensywnych więzi, ale też do wycofywania się z nich, gdy jest to rozsądne. Jest zdolny do mówienia, ale też do milczenia, w zależności od tego, co w danej sytuacji jest lepsze. Wolność „do” to ostatecznie zdolność do miłości, do bycia ofiarnym, bezinteresownym i mądrym darem dla innych. Kto kocha, ten używa wolności w sposób zgodny z wolą Boga i trwa na drodze błogosławieństwa nawet wtedy, gdy jakiś etap tej drogi okazuje się drogą krzyżową, drogą wyczerpania czy drogą, na której miłość wymaga heroicznej wręcz ofiarności.

– Kto czy co może być punktem odniesienia w mądrym korzystaniu z wolności?

– Początkiem wolności jest wolność w myśleniu, czyli wolność uznawania prawdy o nas, o naszych bliskich, o całej naszej sytuacji życiowej. Jezus twardo wyjaśnia, że prawda nas wyzwoli! Podstawą wolności jest prawda, a nie tolerancja, akceptacja czy tzw. pozytywne myślenie. Tę prawdę, która wyzwala, objawia nam sam Bóg. W Księdze Rodzaju Stwórca wyjaśnia, że stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, czyli że jesteśmy zdolni do tego, by przyjmować miłość od Niego i od Bożych ludzi, by coraz bardziej kochać i by osobiście wiązać się tylko z tymi, którzy też kochają. Innych ludzi mamy prawo kochać na odległość, podobnie jak ojciec kochał na odległość swego marnotrawnego syna dopóty, dopóki ów syn nie uznał prawdy o sobie i nie powrócił przemieniony. Ostatecznym punktem odniesienia dla naszej wolności jest Jezus, który także w Ogrójcu i na krzyżu z całym zaufaniem wiernie wypełniał wolę Ojca. W pełni wolny jest ten, kto z Bogiem uzgadnia wspólne pragnienia i kto Boga słucha bardziej niż samego siebie.

– Dlaczego sumienia ludzi są tak różne? Coś, co jednego boli, dla drugiego nie jest nawet draśnięciem?

Reklama

– To wynika z naszych odmiennych sposobów postępowania. Kto trwa w łasce uświęcającej i wypełnia wszystkie – a nie tylko niektóre – przykazania, ten zachowuje wrażliwe sumienie i potrafi uznać, że czasem błądzi i że ciągle ma się nawracać. Kto przestaje kochać, kto nie decyduje się na nawrócenie, lecz samego siebie okrada z czystości, wolności, radości czy świętości, ten zaczyna drastycznie wypaczać własne sumienie. Sprawdza się zasada: powiedz mi, jak postępujesz, a ja powiem, jak działa Twoje sumienie i czy jest ono wypaczone. Człowiek neguje te prawdy o swoim postępowaniu czy te normy moralne, których nie chce lub nie jest w stanie respektować.

– Dlaczego mamy tak różne poglądy na te same kwestie, np. dotyczące życia poczętego, antykoncepcji, eutanazji czy partii politycznych?

– Tego typu różnice nie są przypadkowe. Wynikają one z faktu, że każdy z nas karmi się innymi relacjami, lekturami, bodźcami. Ważne jest to, by mieć wolność od natrętnego dążenia do natychmiastowego korygowania innych ludzi. Najpierw zajmijmy się sobą. Im bardziej jestem dojrzały i radosny, tym większą mam cierpliwość i pogodę ducha w kontakcie z ludźmi, których przekonania są sprzeczne z Dekalogiem, Ewangelią i oczywistymi faktami. Kto jest pewien swojej więzi z Bogiem i tego, że kocha, ten jest wolny od agresji wobec błądzących, a także od wewnętrznego przymusu, by ich natychmiast przemienić. Potrafi czekać i wpływać na innych ludzi najpierw przez własne szlachetne postępowanie. Człowiek, który używa wolności po to, by kochać, jest cierpliwy i pełny nadziei. Różni się od osób nieszczęśliwych, które nie są w stanie znieść faktu, że inni kochają, że inni postępują uczciwie i że są szczęśliwi. Nieszczęśliwi chcą natychmiast unieszczęśliwić wszystkich innych, a szczęśliwi nie mają przymusu, by natychmiast wszystkich uczynić mądrymi i szczęśliwymi.

– Dlaczego nawet wyznawcy tego samego Boga i tego samego Dekalogu tak bardzo różnią się w poglądach?

Reklama

– Wiąże się to z faktem, że także nas, chrześcijan, różni nasza osobista historia, że każdy z nas miał inaczej postępujących rodziców i otrzymał inne wychowanie. Czasem diametralnie różnimy się naszą obecną sytuacją. Na Boga i świat, a także na wolność mamy tendencję patrzeć według własnego życiorysu...

– Czy mam być wolny także od postępowania mojego męża, od zachowania moich dzieci? Przecież to najbliżsi mi ludzie...

– Kto dojrzale kocha, ten bierze sobie do serca sytuację i postępowanie swoich bliskich, a mimo to zachowuje autonomię myśli, przeżyć i postaw. Pamiętajmy o tym, że każdy z nas jest odpowiedzialny za swoją postawę wobec innych ludzi, ale nie za ich sposoby reagowania na nasze zachowanie, np. za to, że są głusi na nasze słowa i czyny albo że reagują w sposób przewrotny czy zaburzony. Na końcu doczesności Bóg będzie mnie pytał o moje zachowanie, a nie o zachowanie moich bliskich.

– Jak stawać się wolnym od tego, na co nie mamy wpływu?

Reklama

– Warunkiem jest mądrość, która w tym przypadku oznacza, że trafnie odróżniamy to, co w nas i wokół nas jesteśmy w stanie zmienić, od tego, co nie leży w naszej mocy. Jedną z ulubionych modlitw moich przyjaciół, a nawet ich dzieci, jest modlitwa o taką właśnie mądrość, która owocuje radością: „Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego”. Jeśli nie możemy zmienić rzeczywistości, to możemy zmienić nasz sposób jej przeżywania. Wolność to zdolność zajęcia postawy. To dlatego jedni ludzie są pogodni nawet w obliczu trosk i choroby, a drudzy narzekają na życie, mimo że są młodzi, zdrowi i opływają w dostatek.

– Jak z jednej strony nie przestać być wrażliwym człowiekiem, a z drugiej – nie załamać się pod ciężarem zła i okrucieństwa, którego pełno wokół?

– Trzeba trwać przy Bogu i wypełniać wszystkie Jego przykazania. Trzeba budować przyjaźń z takimi ludźmi, którzy są wrażliwi, a jednocześnie silni. Wrażliwość jest czymś dobrym, a dobra nigdy nie jest za dużo. Wrażliwość pomaga nam trafnie wczuwać się w sytuację innych ludzi i brać sobie do serca ich los. Nie ma wolności bez wrażliwości, i to nie tylko tej moralnej, lecz również tej emocjonalnej. Jezus był wielkim wrażliwcem, a jednocześnie mocarzem, którego nie złamały ani pokusy szatana, ani przewrotność ludzi przewrotnych, którzy Go otaczali. On upewnia nas o tym, że mamy prawo do radości i do cieszenia się ludźmi, którzy kochają, mimo że wokół nas jest jeszcze wielu biednych, uzależnionych, grzeszących i nieszczęśliwych. Gdy nasza wrażliwość skupiona jest na Bogu i na Jego miłości, wtedy przestaje być ona dla nas zagrożeniem czy ciężarem. Przeciwnie – pomaga nam w każdej sytuacji i za każdą cenę coraz lepiej poznawać wolę Boga i coraz wierniej ją wypełniać – na wzór Jezusa i Jego Matki.

* * *

Ks. dr Marek Dziewiecki
Duszpasterz rodzin i popularny rekolekcjonista, psycholog, terapeuta uzależnień

Agnieszka Porzezińska
Dziennikarka, scenarzystka, w TVP ABC prowadzi program „Moda na rodzinę”

2017-06-21 10:04

Ocena: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jak dojść i wytrwać na najwyższym stopniu miłości

[ TEMATY ]

miłość

Antranias/pixabay

Ten, kto dąży do doskonałości, powinien więc najpierw przejść ze stopnia bojaźni na wyższy stopień nadziei. Jeśli ów pierwszy stopień słusznie nazywamy stopniem sług, bo odnoszą się do niego słowa: Gdy uczynicie wszystko, co wam polecono [mówcie]: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy”, to ten drugi możemy nazwać stopniem najemników, którzy spodziewają się zapłaty. Istotnie, kto osiągnął ten stopień, jest prawie pewny odpuszczenia grzechów i wolny od lęku przed karą, a świadom swych dobrych uczynków zdaje się oczekiwać umówionej nagrody. Nie zdołał on jednak osiągnąć jeszcze miłości syna, który, ufając w hojność Ojcowskiego przebaczenia, nie wątpi, iż wszystko, co należy do Ojca, należy i do niego.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania bp. Andrzeja Przybylskiego: III niedziela Adwentu

2024-12-13 12:00

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

stock.adobe.com

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Wyśpiewuj, Córo Syjońska! Podnieś radosny okrzyk, Izraelu! Ciesz się i wesel z całego serca, Córo Jeruzalem! Oddalił Pan wyroki na ciebie, usunął twego nieprzyjaciela; Król Izraela, Pan, jest pośród ciebie, nie będziesz już bała się złego. Owego dnia powiedzą Jerozolimie: «Nie bój się, Syjonie! Niech nie słabną twe ręce!» Pan, twój Bóg, jest pośród ciebie, Mocarz, który zbawia, uniesie się weselem nad tobą, odnowi cię swoją miłością, wzniesie okrzyk radości.
CZYTAJ DALEJ

Wałbrzych. Przedświąteczna radość w języku migowym

2024-12-14 22:54

[ TEMATY ]

głuchoniemi

Wałbrzych

bp Marek Mendyk

Narodzenie Pańskie

spotkanie przedświąteczne

Alicja Garwol

Uczestnicy spotkania przedświątecznego Polskiego Związku Głuchych w Wałbrzychu wraz z biskupem Markiem Mendykiem i zaproszonymi gośćmi - 14 grudnia 2024 r.

Uczestnicy spotkania przedświątecznego Polskiego Związku Głuchych w Wałbrzychu wraz z biskupem Markiem Mendykiem i zaproszonymi gośćmi - 14 grudnia 2024 r.

W atmosferze radości i wzajemnej życzliwości, w sobotnie popołudnie 14 grudnia br. w siedzibie Terenowego Koła - Polskiego Związku Głuchych w Wałbrzychu, odbyło się wyjątkowe spotkanie przedświąteczne, które zgromadziło osoby głuche i słabosłyszące z regionu.

Wydarzenie miało szczególny charakter ze względu na obecność znamienitych gości w tym duchowieństwa: bp. Marka Mendyka - Biskupa Świdnickiego, ks. kan. Władysława Terpiłowskiego – proboszcza parafii św. Barbary na Starym Zdroju, a także ks. Grzegorza Fabińskiego – wikariusza wałbrzyskiej parafii św. Józefa Robotnika i jednocześnie diecezjalnego duszpasterza osób głuchoniemych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję