Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Polscy kapucyni w Sofii (2)

Niedziela szczecińsko-kamieńska 4/2017, str. 6-7

[ TEMATY ]

Polonia

kapucyni

Bułgaria

Leszek Wątróbski

Polonia sofijska przed prokatedrą

Polonia sofijska przed prokatedrą

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwszego roku przyjechało nas trzech, drugiego dwóch – mówi o. Zbigniew Tęcza OFMCap, proboszcz parafii św. Józefa z Sofii. – Prowincja krakowska zaczęła prowadzić tu pracę duszpasterską. Dziś jest nas w Bułgarii 7 braci. W tej liczbie jest jeden rodzynek bułgarski, przygotowujący się przez wiele lat w Krakowie do duszpasterskiej posługi w ojczyźnie. W Bułgarii nie ma bowiem żadnego seminarium katolickiego. Klerycy wysyłani są za granicę, najczęściej do Włoch, Słowacji i Polski.

Największa parafia

Sofijska parafia jest zadziwiająco duża. Sięga od granicy z Serbią – aż do granicy z Grecją, czyli blisko 200 km. Jest to największa katolicka parafia w Bułgarii. Nominalnie jest tu około 5 tys. parafian, praktykujących zaś 3 tys. Liczba wiernych od lat powoli rośnie. Dzieje się tak z powodu trudnej sytuacji gospodarczej kraju. Nadal jest spore bezrobocie i brakuje pracy. Szczególnie trudna sytuacja panuje na prowincji. Ludzie w poszukiwaniu jakiegoś zajęcia przyjeżdżają do stolicy. Kiedy je znajdą i kiedy już się trochę dorobią, to zaczynają rozglądać się za kościołem. Chcą, aby ich dzieci posiadły formację duchową. Zaczynają je także wysyłać na katechezę. Dla nas jest to niepowtarzalna okazją do kontaktu z rodzicami.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ciekawa jest także struktura narodowościowa parafii. Największą grupę stanowią miejscowi wierni, czyli Bułgarzy. Jest ich 70-80%. To widać najlepiej w uczestnictwie w niedzielnych liturgiach. Polaków jest zdecydowanie mniej. Rano, o dziewiątej, na polskiej Mszy św. zjawia się ich około 70-80 naszych rodaków. O godz. 10.30 na Mszy św. bułgarskiej kościół pęka w szwach. Bułgarów przychodzi z roku na rok coraz więcej.

Są też sympatycy Mszy św. łacińskiej, którzy zjawiają się na Eucharystii o godz. 12. Jest też Msza św. odprawiana po angielsku w kaplicy obok Biblioteki Narodowej, a wieczorem druga Msza św. po bułgarsku. Polacy tu mieszkający, ze względu na dobrą znajomość bułgarskiego, uczestniczą też w nabożeństwach w różnych, dogodnych dla nich porach.

Reklama

Są także parafianie pochodzenia hiszpańskiego, włoskiego, chorwackiego, libańskiego. Wierni ci korzystają też z łacińskiej liturgii. Dyplomaci zaś, Afrykańczycy czy Azjaci, korzystają z nabożeństwa po angielsku w kaplicy. Wieczorem zaś o godz. 18 przychodzą do nas na Msze św. zwykle ludzie młodzi, studenci wracający z aktywnego wypoczynku.

– Do kościoła mogłoby przychodzić trochę więcej Polaków – uważa o. Jarosław Babik OFMCap, proboszcz z Burgas oraz przełożony regularny Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów w Bułgarii. – Są oni natomiast najbardziej zdyscyplinowanymi parafianami i po Bułgarach najliczniejszą grupą narodową. Dla nich obecność na porannej, niedzielnej Mszy wraz z rodziną jest zawsze miłym obowiązkiem. Tak zostali przecież wychowani. Dla Bułgarów zaś ranny udział w nabożeństwie jest raczej trudny. Oni chcą odpocząć w domu po tygodniu pracy. Polacy są też przywiązani do tradycyjnych form pobożności. Chcę pochwalić wspólnotę polską, bo Polacy spotykają się ze sobą i nami, duszpasterzami, po niedzielnym nabożeństwie w kawiarence parafialnej, mieszczącej się w naszych piwnicach, w centrum pastoralnym. Polacy chcą tam pobyć razem i porozmawiać po polsku o imprezach kulturalnych organizowanych przez Instytut Kultury Polskiej czy Ambasadę Polską w Sofii.

W działalności Polonii ważne miejsce zajmują też doroczne pielgrzymki do sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Małko Tyrnowo w południowo-wschodniej Bułgarii nad granicą z Turcją. Szczególnie dużo pielgrzymów przybywa tam z Sofii ze stołecznej parafii.

– Problem cerkwi w Bułgarii jest bardzo złożony – mówi dalej o. Jarosław Babik OFMCap. – Tutejsza cerkiew prawosławna była przez ponad 500 lat pod panowaniem tureckim. W tym czasie wiara stała się czymś skrytym. W środowisku muzułmańskim chrześcijanie musieli się ukrywać albo przynajmniej nie obnosić ze swoimi wierzeniami. Karierę mogli robić wówczas tylko wyznawcy islamu. Ludzie musieli uważać, aby nie manifestować swojej wiary w społeczeństwie tureckim. Ośrodkami wspierającymi bułgarską kulturę i język były wówczas wyłącznie prawosławne klasztory. One skupiały chrześcijan i były ośrodkami życia duchowego w okupowanej Bułgarii.

Reklama

Czasy komunizmu w Bułgarii wyrządziły przez minione lata ogromne szkody i spustoszenie w wierze. Większe niż 500-letnie panowanie Turków. Turcy pozwalali naszym braciom kapucynom na pracę duszpasterską od czasu, kiedy tu przybyli – tzn. od roku 1841. To były końcowe lata panowania Imperium Osmańskiego w Bułgarii.

Wyznania w Bułgarii

Muzułmanie mieli szacunek do wszystkich duchownych. Tego, niestety, nie da się powiedzieć o komunistach bułgarskich. Obecna sytuacja nie jest też dobra. Ludzie coraz bardziej zachwycają się konsumpcjonizmem i kapitalizmem. Mamy tu do czynienia z materializmem praktycznym.

Katolicy sofijscy żyją w morzu prawosławia, które dopuszcza do 3 rozwodów. Sakrament małżeński i obietnica małżeńska, że nie zostawię cię aż do śmierci, jaką składa się w Kościele katolickim, ma duży wpływ na kształtowanie naszej moralności.

Kolejna sprawa to zubożenie narodu. Nie jest przecież tajemnicą, że według europejskiego urzędu statystycznego północna część Bułgarii jest na ostatnim miejscu finansowym w rankingu 28 państw Unii Europejskiej, zaraz po Rumunii. Trzeba mieć świadomość kryzysu, który jest bardzo odczuwalny w tej części Europy. To też ma wpływ na wierzących, którzy aby rozmawiać o Bogu, muszą najpierw coś zjeść, a potem w coś się jeszcze ubrać. Muszą też zatroszczyć się o swoje dzieci. Potrzeba religijności spychana jest więc na dalszy plan. Paradoksem jest, że siostry Matki Teresy, które mają w Bułgarii 3 wspólnoty i 13 sióstr, nikogo nie pytają o to, czy jest wierzący, czy nie, tylko pomagają wszystkim.

Reklama

W całej Bułgarii prowincja dziś zdecydowanie ubożeje. Rozwijają się wyłącznie duże ośrodki. Rozwija się więc stolica Sofia i nasza stołeczna parafia. Duży procent bułgarskiego społeczeństwa wyemigrował za granicę. Tam się napatrzyli i zrozumieli, że pieniądze to nie wszystko. Stąd chcą czegoś zupełnie innego. Wrócić jednak nie jest łatwo. Zacząć bowiem od nowa w Bułgarii jest rzeczą trudną. Nie jest też wcale łatwo wystartować z małym biznesem. Zbliżają się więc do Kościoła, gdzie czują się bardziej wolni i potrzebni.

Wiele rodzin prawosławnych przyprowadza do nas swoje dzieci na katechezę. Chcą integrować się z Polakami, których traktują jako osoby bardziej zdyscyplinowane. Polacy w środowisku bułgarskim budzą respekt i prestiż. Proces asymilacji dokonuje się jednak i w naszym środowisku i nie ma od niego odwrotu. Jednocześnie przebiega tu integracja. I nasi parafianie też jej ulegają. Pomógł w tym zasadniczo Rok Wiary. I osoba polskiego duchownego, nuncjusza apostolskiego abp. Janusza Bolonka, który obdarzony jest darem znajomości języków. Arcybiskup dużo podróżował po Bułgarii. Odwiedzając bułgarskie i polskie środowiska kościelne, integrował je latami.

Na pytanie: czym się różni katolicyzm bułgarski od polskiego ojcowie kapucyni odpowiedzieli: pielęgnujemy tu wiele polskich tradycji. Tak jest np. w okresie Wielkiego Postu, w czasie którego modlimy się przy grobach Pańskich. Tak jest we wszystkich ośrodkach w Bułgarii, w których duszpasterzujemy. Może Polacy patrzą głębiej na tę symbolikę, ale i Bułgarzy przed świętami zadają nam pytanie: gdzie jest wystrój świąteczny?

Tu w Bułgarii spotkanie kapłana z wiernymi jest bardziej personalne. W Polsce natomiast, może ze względu na liczbę wiernych, bardziej masowe – a zdecydowanie mniej indywidualne. Tutaj się zdobywa poszczególne dusze. Tutaj trzeba poświęcić więcej czasu na każdego parafianina, jego rodzinę i jego indywidualne problemy.

Reklama

Podobnie indywidualnie wygląda tu kolęda. Dziennie można odwiedzić tylko kilku parafian. Z każdym przy tej okazji trzeba dłużej porozmawiać. Kolęda trwa więc przez wiele miesięcy i kończy się praktycznie dopiero przed Wielkanocą. W Bułgarii kolęda „ekspresowa” – po kilkanaście minut na rodzinę, jest nie do przyjęcia. Przypuszczam, że podobnie dzieje się w innych krajach Europy, w których katolicy stanowią mniejszość.

Nasza znajomość języka bułgarskiego jest konieczna do pracy duszpasterskiej.

Jesteśmy jednak nadal Polakami i nie wyzbywamy się myślenia i ducha polskiego. Dlatego też podczas niektórych świąt liturgicznych pewne ich fragmenty czy części prowadzimy dla Polonii po polsku. Nie chcemy zupełnie rezygnować ze swojej polskości.

Wyzwania duszpasterskie

– Jestem tu od 2000 r. – opowiada o. Zbigniew Tęcza OFMCap. – Z kazaniami weszliśmy tu z tradycją austriacką. Jeśli kazanie nie zostało wcześniej przygotowane i napisane na kartce, to znaczy, że kapłan jest do niego nieprzygotowany. Staramy się unikać takich sytuacji i szanować parafian. A czy ksiądz korzysta z tej kartki, więcej czy mniej, to już tylko jego sprawa.

Język bułgarski należy do wielkiej rodziny języków słowiańskich i Polakom zdecydowanie łatwiej się go uczyć niż np. Włochom. Język bułgarski jest uboższy, bo nie ma w nim przypadków oraz jednocześnie bogatszy, bo ma więcej czasów.

W Bułgarii wierni poczuwają się do odpowiedzialności, aby współtworzyć liturgię niedzielną. Osoby dorosłe pełnią np. z radością funkcję lektorów oraz chętnie służą przy ołtarzu, podając ampułki czy ręczniczek. Prowadzą też śpiew, intonując pieśni w czasie nabożeństwa. Zbierają wreszcie chętnie ofiary. W parafii mamy też czterech organistów, którzy grają społecznie, nie biorąc za to ani grosza. Nasza parafia sofijska jest jedną z największych parafii katolickich w Bułgarii. Ma też najwięcej grup, o których warto byłoby powiedzieć. Są tu wspólnoty: neokatechumenalna (3 grupy), trzeci zakon franciszkański, grupa modlitewna o. Pio, „Comunione e Liberazione”, modlitewna grupa biblijna, chór parafialny (2 grupy), ministranci, młodzieżowa grupa sportowa, polska misja katolicka, parafialna grupa charytatywna, redakcja gazety „Głos Kościoła”, grupa anonimowych alkoholików, grupa anonimowych narkomanów czy grupa anonimowych hazardzistów.

Reklama

Katechizacja odbywa się na terenie parafii i w szkole polskiej oraz wśród dzieci anglojęzycznych. Przychodzi do nas też sporo innowierców. Głównie są to bracia prawosławni, czasem także bracia muzułmanie czy osoby poszukujące Boga.

W okresie komunistycznego reżimu katolików spychano na margines społecznego. Ludzie podający się za katolików nie mogli się wykształcić. Traktowano ich jak ludzi drugiej kategorii. Tak było do 1993 r. Po wejściu Bułgarii do Unii Europejskiej tutejsi obywatele zauważyli, że świat prawosławny szybko się kończy; że w całej zjednoczonej Europie panuje kultura zachodnia. Świat zachodni zyskał bardzo w oczach Bułgarów. Jak się dziś rozmawia z prawosławnymi, to oni już nie śmieją się z katolików i spoglądają na nich z respektem. Boją się też wchodzić do naszych kościołów. Zdarza się, że pytają nas, czy mogą wejść do środka i pomodlić się.

2017-01-18 14:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dzień Polski w Lemont, IL

[ TEMATY ]

USA

Polonia

Bogdan P. Sucharski/Arte-Byte.com/

Polacy Roku: p. Kazimiera, p. Kazimierz Cislo, Mayor Lemont John Egofske, wicepres Klubu Polskiego Barbara Kipta-Foran

Polacy Roku: p. Kazimiera, p. Kazimierz Cislo, Mayor Lemont John Egofske, wicepres Klubu Polskiego Barbara Kipta-Foran

18 lutego 2018 r. w małej miejscowości Lemont, położonej na południe od Chicago, odbył się 14. Dzień Polski.

Tematem tegorocznego Dnia Polskiego była: „100. rocznica odzyskania Niepodległości przez Polskę”. Gospodarzem i inicjatorem Dnia Polskiego był Klub Polski w Lemont, IL. Główne uroczystości rozpoczęły się Mszą św. dziękczynną za tą piękną rocznicę celebrowaną przez proboszcza naszej parafii ks. Waldemara Stawiarskiego wraz z proboszczem z Elhmurst ks. Grzegorzem Skowronem w asyście diakona Roberta Cislo. Następnie Kościuszkowcy wraz z pocztami sztandarowymi przeprowadzili gości i uczestników do budynku szkoły katolickiej. Tam na sali gimnastycznej, pięknie udekorowanej na tę okazję pracami uczniów ze Szkoły św. Jana Pawła II rozpoczęła się główna akademia z uhonorowaniem Polaków Roku 2018 i programem artystycznym. Major miasta Lemont pan John Egofske wręczył prezesowi Klubu Polskiego Ryszardowi Witkowskiemu Proklamację Dnia Polskiego.

CZYTAJ DALEJ

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Karol Porwich/Niedziela

św. Andrzej Bobola

św. Andrzej Bobola

Niezwyciężony atleta Chrystusa - takim tytułem św. Andrzeja Bobolę nazwał papież Pius XII w swojej encyklice, napisanej z okazji rocznicy śmierci polskiego świętego. Dziś, gdy wiara katolicka jest atakowana z wielu stron, św. Andrzej Bobola może być ciągle stawiany jako przykład czystości i niezłomności wiary oraz wielkiego zaangażowania misyjnego.

Św. Andrzej Bobola żył na początku XVII wieku. Ten jezuita-misjonarz przemierzał rozległe obszary znajdujące się dzisiaj na terytorium Polski, Białorusi i Litwy, aby nieść Dobrą Nowinę ludziom opuszczonym i religijnie zaniedbanym. Uwieńczeniem jego gorliwego życia było męczeństwo za wiarę, którą poniósł 16 maja 1657 roku w Janowie Poleskim. Papież Pius XI kanonizował w Rzymie Andrzeja Bobolę 17 kwietnia 1938 roku.

CZYTAJ DALEJ

Ukraina: papieska korona dla Matki Bożej w Fastowie

2024-05-12 15:33

Grażyna Kołek

W przededniu rocznicy objawień fatimskich papieską koronę otrzymała figura Matki Bożej w Fastowie. W tym ukraińskim mieście leżącym nieopodal Kijowa działa dominikański Dom św. Marcina de Porres, stanowiący jeden z największych hubów humanitarnych w tym ogarniętym wojną kraju. Maryjna figura powstała dwa lata po objawieniach w Fatimie i przechowywana jest w miejscowym kościele Podwyższenia Krzyża Świętego, ważnym punkcie modlitwy o pokój na Ukrainie.

Odpowiedzialnym za funkcjonowanie ośrodka w Fastowie jest ukraiński dominikanin ojciec Mykhaiło Romaniw, który współpracuje z całą rzeszą świeckich wolontariuszy. „Pomysł koronacji wziął się stąd, że nasz parafianin, pan Aleksander Łysenko, na jednej ze stron antykwarycznych znalazł figurę Matki Bożej Fatimskiej. Figura jest drewniana, ma 120 centymetrów wysokości. Pochodzi z Fatimy i została wyprodukowana w 1919 roku. To nas bardzo zainteresowało” - mówi Radiu Watykańskiemu ojciec Romaniw. Jak podkreśla, „drugą ważną rzeczą było to, że Matka Boża Fatimska właśnie w tym kontekście wojny prosiła o to, aby się modlić za Rosję. To jest bardzo ważne i od zawsze pamiętałem, iż żadne inne objawienie nigdy nie mówi o Rosji”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję