Na sławę, uwielbienie fanów, pełne sale, obszerną dyskografię i duże nakłady płyt Kazik Staszewski zapracował sam. Teraz ma taką pozycję, że czego by nie wydał, napisał, zaśpiewał, przyciągnie uwagę publiki. To także przypadek płyty „Wstyd” Kazikowego Kultu, która niemal z miejsca uzyskała laur „złotej”, a wkrótce pewnie będzie „platynowa”. Muzycznie płyta jest bardziej łatwa, lekka i przyjemna niż „Prosto” – ciężkawy muzycznie krążek sprzed paru lat. Co nie znaczy, że jest sztampowa, bo eksperymenty, smaczki, zmiany klimatu i nastroju też są. Jednak muzyka jest tym razem tylko tłem dla przemyśleń Kazika, który – jak zawsze – wyśpiewuje, co mu leży na wątrobie czy co mu w duszy gra, a tym razem nawet bardziej. Dość powiedzieć – bo trzeba posłuchać – że Kazik jest bardzo krytyczny wobec polskiej rzeczywistości. Bolą go podziały, polityczne wojny na górze i dole, czego skutkami są „Pęknięty dom” (tytuł dwuczęściowej piosenki) i myśli o emigracji bohatera utworu „Odejdę”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu