Może znowu w tym roku zadamy sobie pytanie: Dlaczego? Dlaczego odszedłeś tak szybko, niespodziewanie! Nawet nie zdążyłem się z Tobą pożegnać. Tyle miałem Ci jeszcze do powiedzenia. A Ty poszedłeś gdzie indziej, do innego lepszego życia. Zostawiłeś mnie! Ciężko mi bez Ciebie, tak mocno wpisałeś się w moje życie. Nie potrafię bez Ciebie żyć. Ale co zrobić? Takie jest życie: rodzimy się żyjemy, umieramy i idziemy dalej do innego świata. Kiedy staję nad Twoim grobem, zastanawiam się, jak Ci tam jest? Czy jesteś szczęśliwy? Mam nadzieję, że tak. Bo tutaj jest różnie: codzienna praca obowiązki… Zresztą Ty sam wiesz najlepiej, jak mi się tu żyje. Wiesz, tęsknię za Tobą i mam nadzieję, że kiedyś spotkamy się w niebie...
Reklama
Wielką pomocą w uzyskaniu odpowiedzi na powyższe pytania może być czas spędzony w naszych świątyniach, w których możemy w sposób niemalże namacalny doświadczyć niezliczonej rzeszy świętych i błogosławionych. W wielu z nich w wigilię uroczystości Wszystkich Świętych każdego roku sprawowane są wyjątkowe nabożeństwa, podczas których w procesji niesione są relikwie świętych, które znajdują się w tym kościele. Śpiewając zaś Litanię do Wszystkich Świętych, w wyjątkowej atmosferze świec i dymu kadzidła, możemy zrozumieć tę niewidzialną więź, jaka istnieje między Kościołem pielgrzymującym, oczyszczającym się w czyśćcu i Kościołem tryumfującym w niebie i złączyć się we wspólnym pragnieniu zjednoczenia się z Chrystusem. Naszych bliskich zmarłych polecamy także w modlitwach wypominkowych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W sposób szczególny czynimy to również podczas Dnia Zadusznego, który jest wspomnieniem i modlitwą za wszystkich zmarłych wierzących w Chrystusa. Ich dusze zgodnie z wierzeniami przebywają w czyśćcu. Dzień ten został zapoczątkowany pod koniec X wieku przez św. Odyliona, opata klasztoru Benedyktynów w Cluny (Francja). W XIII wieku święto to rozszerzyło się na Kościół Zachodni. Z czasem zaczęto urządzać procesje na cmentarzu, gdzie zatrzymywano się przy czterech stacjach i odmawiano modlitwy za zmarłych.
W 1915 r. Ojciec Święty Benedykt XV zezwolił, aby w Dniu Zadusznym każdy kapłan mógł odprawić trzy Msze św. w intencji poleconej przez wiernych, za wszystkich wiernych zmarłych i według intencji papieża.
Pytania: Dlaczego?... Dlaczego odszedłeś tak szybko, czasami nawet niespodziewanie? Zadajemy sobie także w wypadku osób duchownych, naszych księży proboszczów. Od listopada ubiegłego roku do chwili obecnej odeszło do domu Ojca trzech kapłanów z naszej diecezji: ks. kan. Piotr Sowa, ks. prał. Józef Molenda i ks. kan. Krzysztof Cebula.
Reklama
O wielkości tego pierwszego, jak mówią jego parafianie z Gniewkowa, świadczy z jednej strony pokora, skromność, wrażliwość na biedę i oddanie sprawie Kościoła, a z drugiej, ogromna zdolność pozyskiwania dusz dla Królestwa Niebieskiego. Dlatego pogrzeb emerytowanego kapłana przyciągnął do Gniewkowa takie tłumy, których przez te wszystkie lata nigdy ta wieś nie widziała.
W swoim testamencie ks. Sowa napisał m.in. „Kochani parafianie, byliście dla mnie przez wiele lat prawdziwym ojcem, matką, siostrami i braćmi”, a potem prosił: „mojego następcę darzcie szacunkiem i miłością, mając na uwadze kapłaństwo Chrystusowe”.
18 stycznia 2015 r. zmarł ks. prał. Józef Molenda, który przez 44 lata posługiwał w Głuszycy.
– Podczas prymicji towarzyszyło mi zawołanie: „Oto idę, Boże, pełnić Twoją wolę”. Cały czas staram się to realizować. Przez większą część życia musiałem budować, chociaż nie należy to do zadań księdza, ale nikt mnie w tym nie zastąpił. Dziś jestem spokojny, bo parafia ma wszystko, co jest potrzebne do duszpasterstwa: budynek, wyposażenie i godnego następcę. I jeszcze jedno mnie cieszy; parafia dała dotychczas dziewięć powołań kapłańskich i zakonnych, w tym jedno biskupie – wyznał w jednym z wywiadów ks. prał. J. Molenda.
O swoim proboszczu śp. ks. kan. Krzysztofie Cebuli, który zmarł 10 lipca br., parafianie ze wspólnoty pw. św. Michała Archanioła w Mieroszowie mówią, że był wspaniałym księdzem z powołania. Duszpasterzem, który wywarł ogromy wpływ na ich życie i wiarę. Wskazują, że jego rozmodlenie, prawdziwa miłość i wielka gorliwość w służbie Chrystusowi i drugiemu człowiekowi to obraz codziennego życia byłego mieroszowskiego proboszcza. To nie doświadczenie i wiedza, ale właśnie miłość do Boga i człowieka warunkowała, że rozumiał on ludzi. Miał zawsze czas dla każdego, a przede wszystkim dla Pana Boga – uważają mieroszowianie.