Zapisy rozmów z warszawskich restauracji „Sowa i Przyjaciele” i „Amber Room” musiały jeżyć włosy na głowie, bo pokazały, jak elity związane z PO traktują państwo i obywateli, którymi rządzą. Teraz włos może jeżyć informacja, jakoby Sienkiewicz, dawny szef MSW, stworzył specjalną grupę podsłuchującą szefów BOR, kontrwywiadu wojskowego i ABW, których podejrzewał o spisek w związku ze wspomnianym nagrywaniem polityków, w tym jego samego.
Co prawda Sienkiewicz, dziś nieformalny doradca rządu, zaprzecza, jakoby miał dopuścić się tak niecnych czynów, ale w tej historii jest tak wiele zagadek, niedopowiedzeń i znaków zapytania, że zasadne byłoby powołanie komisji śledczej w tej sprawie. Wnosi o to opozycja, ale oczekiwanie, że dwa miesiące przed wyborami prezydenckimi i pół roku przed parlamentarnymi rządząca koalicja zgodzi się na nią, jest hurraoptymizmem.
Podsłuchiwanie służb przez służby obiecuje wyjaśnić premier Ewa Kopacz, ale z obietnicami polityków PO jest kłopot. Donald Tusk, niedawny premier, a dziś szef Rady Europy, też solennie zapewniał, że sprawa podsłuchów w warszawskich lokalach zostanie szybko wyjaśniona, a do dziś opinia publiczna może się tylko domyślać okoliczności podsłuchiwania polityków. Włos z głowy nie spadł nawet tym, którzy biesiadując, zapowiadali łamanie prawa, a większość antybohaterów tamtej afery piastuje ważne stanowiska publiczne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu