Przyroda, na której łonie żyjemy i wśród której się obracamy
- to jedna olbrzymia księga o wielkiej niewyczerpanej mądrości. Autorem
tej księgi jest sam Bóg Stwórca - ten, który na przedziwnych jej
kartach wypisał swój Boski Majestat. Wypisał go cudownymi zgłoskami
błękitów i lazurów nieba, zgłoskami uśmiechniętego w blasku słońca,
zgłoskami zwiewnych korowodów chmur, obłoków i mgieł, zgłoskami gwieździstych
niebios przestworów, niezgłębionych i pełnych tajemnic ruchów kosmicznych,
zgłoskami rozśpiewanej harfy ziemi strojnej w stubarwną szatę lasów,
łąk i pól, ziemi z całym przepychem różnorodnych pór roku, z całą
harmonią jej dźwięku i blasku, woni i promieni.
I oto patrząc na tę przyrodę, czyż nie zrodzi się w naszej
myśli Bóg i Stwórca tych rzeczy? Przecież to wszystko, co widzimy
- to cud bezkres miłości i potęgi Bożej, cud niedościgniony w swojej
piękności, nieogarnięty w swej rozmaitości i niepojęty w swoim ogromie.
Wielcy, utalentowani ludzie jak Mickiewicz, Kasprowicz czy inni -
na tych bogatych kartach przyrody umieli odczytać Boga i nim się
zachwycić i w Niego głęboko uwierzyć. Znamy chyba wiersz Mickiewicza
- pt. Arcymistrz
Jest Mistrz, co wszystkie duchy wziął do Chóru
I wszystkie serca nastroił do wtóru
Mistrz, co malował na niebios błękicie
I malowidła odbił na tle fali
Kolorów wzory rzezał na gór szczycie
I w głębi ziemi odlał je z metali
A świat przez tyle wieków i z dzieł tak wielu nie poznał
myśli Stworzyciela
A. Kasprowicz - patrząc na rosnące drzewa i krzewy -
powiada:
Ta jedna licha drzewina - nie trzeba dębów tysięcy
Szeptem się ku mnie przegina i mówi - Jest Bóg i czegóż
Ci więcej
Tak - wystarczy popatrzeć na otaczającą nas księgę przyrody
- wystarczy odrobinę pomyśleć - by stać się człowiekiem wierzącym
i miłującym swojego Boga i Ojca, którego ślady są tak widoczne i
namacalne. Jak widzimy cała przyroda - czy to będzie okres zimowy
skuty lodami i przykryty śnieżną pierzyną, czy to będzie słoneczna
wiosna, uśmiechnięta pięknością pól i ogrodów - cała ta wspaniała
przyroda mówi nam o obecności Boga - Ten Bóg wydaje się nam być wyczuwalny
niejako na każdym kroku i miejscu.
Ale dziś my tego Boga nie tylko wyczuwamy, nie tylko
wyczytujemy Jego obecność na kartach przebogatej przyrody - dziś
w tę cudowną noc betlejemską my tego Boga po prostu własnymi oczyma
widzimy. Z oddali dwóch tysięcy lat rok rocznie jawi się przed nami
maleńka betlejemska stajenka, a w niej narodzony Syn Boży, nasz Ukochany
Zbawiciel Jezus Chrystus. I patrzmy - w jakiej to postaci przychodzi
do ludzkości Pan Jezus. Przychodzi jako mała Dziecina - zachowując
w sobie wielkość swego bóstwa i znikomość swego człowieczeństwa.
Jakże milutko i litościwie patrzy na nas swoimi cudnymi oczami. Nie
ma w nich niczego, co by nas przerażało lub onieśmielało. Przeciwnie
- w tych oczach małego Jezusa kryje się miłość, dobroć i przebaczenie.
Wsłuchajmy się w tętno Jego serduszka. Ono jeszcze maleńkie, ale
mieści w sobie tyle łaski, że na pewno dla wszystkich wystarczy.
A przyjrzyjmy się Jego spokojnym dziecięcym oddechom. Każdy z nich
woła: Chwała Bogu - Pokój ludziom. A te jego wargi urocze. One jeszcze
zamknięte - ale przyjdzie czas, kiedy się otworzą, aby głosić cudne
nauki niosąc pociechę i ukojenie. A te rączki i nóżki jeszcze tak
słabe - tak delikatne, ale kiedyś przebite będą gwoźdźmi do krzyża
i to z miłości dla nas, aby nas męką odkupić. Wszystko jak widzimy
tchnie tu dobrocią, litością i miłosierdziem. I jakże się tu nie
zachwycić. Jakże się tu nie rozczulić! Trzeba chyba być głazem nieczułym,
by tej dobroci Bożej - tak uwidocznionej, tak ujawnionej nie widzieć.
I jeśli drogą rozumowania nie umiemy tego Boga na kartach przebogatej
przyrody odnaleźć - to przynajmniej zechciejmy w tę stajenkę betlejemską
popatrzeć. Popatrzmy więc na to Dzieciątko, pod którego postacią
nie kto inny - jeno Syn Boży, a więc sam Bóg na tę ziemię przychodzi,
po to, aby nas odkupić i zbawić.
Ale samo spojrzenie na Bożą Dziecinę - to jeszcze za
mało. My musimy przemyśleć, musimy jeszcze przeanalizować całe życie
Chrystusa Pana na ziemi, a następnie Jego działalność w Kościele
od początku aż do czasów dzisiejszych. Wtedy dopiero to maleńkie
Dzieciątko w Betlejem będzie miało dla nas pełną wymowę, wtedy dopiero
zobaczymy, że w tej małej Drobinie cielesnej kryje się wszechmoc
i potęga Boża, przed którą drżą aniołowie i padają ziemskie potęgi.
A więc nie zatrzymujmy swej myśli tylko na Betlejem, ale idźmy za
Jezusem do Egiptu, oglądajmy cuda, jakie Mu towarzyszą w ucieczce,
stamtąd idźmy razem do Nazaretu, udajmy się do świątyni Jerozolimskiej,
posłuchajmy nauk, jakie wygłasza 12 letni Pan Jezus do doktorów,
zdumionych Jego mądrością, potem wróćmy do Nazaretu i patrzmy jak
Zbawiciel zajmuje się pracą domową, a gdy skończy 30 lat życia pójdźmy
z Nim nad brzegi Jordanu, bądźmy świadkami chrztu, jakiego udziela
Mu św. Jan Chrzciciel i wreszcie stańmy się przyjaciółmi Chrystusa
i nie odstępujmy Go już ani na moment w ciągu Jego 3-letniej działalności
publicznej, kiedy będzie wygłaszał nauki i czynił cuda.
Szczytem Jego ofiarnej miłości będzie wreszcie krzyż
a potem Zmartwychwstanie jako największe zwycięstwo i tryumf. Następnie
- Wniebowstąpienie i Zesłanie Ducha Świętego na Kościół, który na
fundamencie Apostołów założył, a który trwając nieprzerwanie poprzez
20 wieków, ogarniając swym nauczaniem cały glob ziemski, ustami papieża
Jana Pawła II woła na cały świat: Otwórzcie drzwi Chrystusowi! Przyjmijcie
Chrystusa do serc swoich, bo niesie Wam pokój i szczęście jest jedynym
dla nas wszystkich Zbawieniem".
O jakże inaczej wyglądałby świat dzisiejszy, jakże inaczej
układałyby się stosunki międzyludzkie, gdyby ten Apel Kościoła był
przez wszystkich przyjęty.
Pomóż w rozwoju naszego portalu