Cztery lata temu pisałem na łamach „Niedzieli” o uchwalonej wówczas wyjątkowo kontrowersyjnej nowelizacji Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Zwracałem uwagę, że ustawa ta posługuje się sztuczną definicją „członka rodziny”, wprowadzając w błąd i przerzucając na rodzinę odpowiedzialność za patologie występujące w strukturach, które często rodziną nie są. Poza tym, jak wynika z badań, tzw. przemoc domowa jest zjawiskiem, które na przestrzeni ostatnich lat ulega zmniejszeniu. 5 proc. rodzin można uznać za dotknięte w sposób trwały problemem przemocy i tym samym wymagające specjalistycznej edukacji i korekcji. Natomiast 15 proc. rodzin potrzebuje pomocy materialnej, mieszkaniowej, medycznej, psychologicznej czy wręcz pedagogizacji.
Reklama
Ustawodawca, zamiast wyjść naprzeciw realnym problemom milionów polskich rodzin borykających się z problemami materialnymi i innymi bolączkami dnia codziennego, takimi jak bezrobocie, ubóstwo, wykluczenie społeczne, działa pod naciskiem ideologów, chcących na siłę uszczęśliwiać ludzkość oraz uzależnić rodziny od państwa. W ustawie został w jakimś sensie skopiowany niechlubny system niemieckich jugendamtów. W Niemczech wiele rodzin doświadcza ogromu cierpienia i krzywd przez działalność tej instytucji, a kraj ten mimo że wydawałoby się, iż po totalitaryzmie hitlerowskim powinien być szczególnie wyczulony na prawa człowieka trafił na niechlubną listę państw, które tak prześladują własnych obywateli, że ci muszą wyjeżdżać za granicę i ubiegać się o azyl polityczny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nowelizacja Ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie w Polsce pod pewnymi względami idzie dalej niż niemieckie prawodawstwo. Nie tylko arbitralną decyzją pracownika socjalnego z rodziny może zostać zabrane dziecko, bo uzna on np., że w domu jest zaciek i dziecko ma „niewłaściwe” warunki, ale też tworzy się coś na kształt służby specjalnej do kontrolowania rodziny. Według oficjalnych danych, od 1 sierpnia 2010 r. do końca 2011 r. na podstawie tej ustawy odebrano 588 dzieci, a w 2013 r. aż 627. Te wstrząsające dane pokazują, że pod hasłem dobra dzieci następuje pozbawianie ich opieki najbliższych. Ponadto w każdej gminie powołano interdyscyplinarne zespoły, które z mocy ustawy uzyskały bardzo szerokie kompetencje: mają dostęp do wrażliwych danych osobowych oraz uprawnienia do administracyjnego wkraczania w życie rodziny, np. na podstawie donosu sąsiada.
Od początku było jasne, że przyjęte w parlamencie rozwiązania naruszają konstytucyjne gwarancje ochrony życia prywatnego i rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz prawo do decydowania o swoim życiu osobistym (art. 47 Konstytucji RP). Należy się zatem cieszyć, że ze względu na nagminne pogwałcenia chronionych konstytucyjnie wartości oraz wynikające z tej regulacji liczne inne wątpliwości natury konstytucyjnej Instytut na rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris” opracował wniosek o przeprowadzenie kontroli konstytucyjności tej ustawy. Według specjalistów Instytutu, regulacje w niej zawarte jaskrawo godzą w chronione konstytucyjnie: dobro dziecka, autonomię rodziny, prawo rodziców do wychowania dziecka, prawo do sądu oraz prawo każdego do dostępu do zebranych przez władze publiczne danych o jego osobie. Dlatego ważne jest, aby Trybunał Konstytucyjny jak najszybciej rozpatrzył ten wniosek.
* * *
Jan Maria Jackowski
Publicysta i pisarz eseista, autor 10 książek i ponad 1300 tekstów prasowych. W latach 1997 2001 poseł na Sejm RP; w latach 2002-05 wiceprzewodniczący, a następnie przewodniczący Rady m.st. Warszawy; w latach 2005-07 sędzia Trybunału Stanu; od 2011 r. jest senatorem RP.
www.jmjackowski.pl