Reklama

Rodzina

Gdy potrzeba pomocy

Przemoc to trudny temat, tym bardziej jeśli dotyczy sytuacji w rodzinach. Odwieczny dylemat – reagować czy się nie wtrącać? Kiedy mamy do czynienia z przemocą? Co się dzieje, kiedy ktoś złoży doniesienie? Na te i inne pytania odpowiadają specjaliści

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z pewnością łatwiej jest zrobić reportaż o jednej patologicznej rodzinie niż o stu domach, w których ludzie się kochają i szanują. Szczególnie ostatnio można odnieść wrażenie, że zalewa nas jakaś fala drastycznych informacji. Po tylu historiach o rozdzielanych rodzinach pojawiły się głosy, że w Polsce można zupełnie legalnie zabrać dziecko z niemal każdego domu, bo chyba nikt nie jest w stanie w stu procentach spełnić wyśrubowanych oczekiwań urzędników. Akurat to, że zawsze gdzieś istnieją rodziny, w których dochodzi do aktów przemocy, jest faktem. Ale czy to znaczy, że na wszystkie domy powinien teraz paść blady strach?

W ostateczności

– Zacznijmy od tego, iż stwierdzenie, że można ot tak przyjść i odebrać dziecko rodzinie, jest nieprawdziwe – podkreślają stanowczo Marlena Narewska i Joanna Piaskowska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Zielonej Górze. – Trzeba pamiętać, że nawet jeśli sprawa trafia do sądu rodzinnego, to decyzja o odebraniu dziecka z rodziny biologicznej podejmowana jest naprawdę w ostateczności, kiedy już żadne inne środki nie skutkują. I dzieje się to w drastycznych przypadkach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Oto przykładowa sytuacja: mężczyzna używa przemocy fizycznej w stosunku do swojej rodziny, a kobieta stanowczo odmawia jakiejkolwiek współpracy i nie robi nic, żeby to się zmieniło. W tym momencie kierujemy sprawę do sądu rodzinnego i to tam podejmowana jest decyzja, co zrobić dalej. Bo trzeba ochronić dzieci, one są w takiej sytuacji bezbronne. Sąd wysyła kuratora, który sprawdza, co się w tym domu dzieje. I taka rodzina może rzeczywiście poczuć się zagrożona, ale to jeszcze nie znaczy, że z miejsca straci dzieci. Bardzo często jest tak, że już sama informacja o skierowaniu sprawy do sądu zmusza przynajmniej jednego z rodziców do refleksji i pojawia się chęć współpracy – mówi Joanna Piaskowska.

Wszystkie sprawy są starannie badane, a decyzje przemyślane. – W ostatnim czasie mieliśmy przypadek zgłoszenia przemocy domowej, ale po rozmowie, na której pojawili się rodzice, pedagog szkolny i wychowawca, stwierdziliśmy, że doniesienie było złożone bezpodstawnie. Sprawa została zamknięta. Więc nie jest tak, że doszukujemy się czegoś na siłę – dodaje Marlena Narewska.

Reklama

Po pierwsze: chronić

– Wiem, że w niektórych osobach niepokój wzbudza treść ustawy o przeciwdziałaniu przemocy – nadmienia Marlena Narewska. – Ale trzeba zrozumieć, że ustawa ta umożliwia natychmiastowe odebranie dziecka tylko w wyjątkowych sytuacjach, kiedy np. wchodzimy do domu, w którym jest małe dziecko, a oboje rodzice w tym czasie są pijani. Żaden zdrowo myślący człowiek nie zostawi dziecka pod taką opieką. Właśnie wtedy mamy obowiązek zabezpieczyć dziecko. I staramy się, żeby trafiło do najbliższej rodziny mieszkającej oddzielnie – do babci, dziadka, dorosłej siostry lub brata. Jeżeli takich osób nie ma, wtedy brane jest pod uwagę pogotowie rodzinne lub inne tego typu miejsca. Ale to są bardzo rzadkie sytuacje. Jeśli widzimy, że jeden rodzic nie jest zdolny do zaopiekowania się dzieckiem, ale na miejscu jest drugi rodzic, który jak najbardziej jest w stanie to zrobić, wtedy takie działania nie są podejmowane.

Zatem jak często dochodzi to ostateczności? – Pracuję 10 lat w pomocy społecznej i jeszcze ani razu nie stanęłam przed decyzją o zabraniu dziecka bez postanowienia sądu, w sytuacji interwencyjnej – odpowiada Joanna Piaskowska. Podobnie mówi Marlena Narewska, która pracuje w pomocy społecznej już ponad 20 lat: – W tym czasie odbierałam dzieci dwa razy, tylko po postanowieniu sądu, i stało się to po długiej pracy z rodzinami; pracy, która nie dawała żadnych efektów ani nadziei. I do tej pory nie mam wątpliwości, że akurat w tych dwóch rodzinach należało zabezpieczyć dzieci. Problem tkwi bardziej w tym, że nie ma miejsca w placówkach dla dzieci, które naprawdę wymagają odebrania z rodziny biologicznej, bo dzieje się im krzywda. Naprawdę nie jest tak, że my ochoczo zabieramy dzieci, bez zastanowienia.

Reklama

Procedura zabrania dziecka jest trudna również dla pracowników pomocy społecznej (o czym się często zapomina). – To się potem śni po nocach – mówi wprost Joanna Piaskowska.

Nie tylko bicie

Kopanie, bicie, popychanie, policzkowanie, rzucanie w kogoś przedmiotami – każdy się zgodzi, że to przemoc. Ale sposobów krzywdzenia drugiego człowieka jest znacznie więcej. Niebieska Karta definiuje przemoc jako działania nie tylko narażające ofiarę na utratę życia lub zdrowia, ale również naruszające jej godność, nietykalność cielesną i wolność. W tej definicji mieści się wyśmiewanie, szydzenie, stałe krytykowanie, kontrolowanie, ograniczanie kontaktu z bliskimi. Albo różnego rodzaju wymuszenia seksualne. Poza tym odbieranie uzyskanych środków materialnych lub uniemożliwianie podjęcia pracy, niszczenie rzeczy osobistych, demolowanie mieszkania, zmuszanie do picia alkoholu i zażywania innych środków odurzających. Ale też pozostawianie bez opieki kogoś, kto sam nie może zaspokoić swoich potrzeb, czyli małego dziecka, osoby starszej lub chorej. Wszelkie tego typu działania powodują cierpienia i krzywdy moralne u ofiar.

Wyłącznie dzieci?

Przyjęło się uważać, że ofiarami przemocy są przede wszystkim dzieci i kobiety. I tak też w większości przypadków jest. Nie należy jednak zapominać, że wśród ofiar również znajdują się mężczyźni. Im często dużo trudniej jest przyznać się do tego i poprosić o pomoc. Krzywdzone są też osoby niepełnosprawne. – Otrzymujemy ostatnio coraz więcej zawiadomień o przemocy, której ofiarami padają osoby starsze. Dochodzi do poniżania. Dorosłe dziecko zamiast podjąć pracę zarobkową, odbiera matce emeryturę itd. A matce do głowy nie przyjdzie, że może prosić o pomoc, bo nie chce donosić na własne dziecko – mówi Joanna Piaskowska.

Reklama

Nie jest też prawdą, że przemoc w rodzinie automatycznie towarzyszy ubóstwu. Również nie w każdym domu z problemem alkoholowym pojawia się bicie. Do aktów przemocy dochodzi w rodzinach biednych i bogatych, takich czynów dopuszczają się ludzie na wysokich stanowiskach i szarzy obywatele.

Jak się ratować?

W przypadku bezpośredniego zagrożenia najlepiej oczywiście dzwonić na policję. Ale pomocy można zacząć szukać w każdym momencie, pamiętając, że im szybciej, tym lepiej. – Można dzwonić anonimowo na tzw. telefon zaufania dla osób doznających przemocy (numer w Zielonej Górze 68 /328-08-63), można zwrócić się do różnych organizacji, ośrodków i stowarzyszeń. Jeżeli ktoś pojawia się u nas w MOPS, to też nie ma żadnego obowiązku się legitymować, więc choć rozmawiamy twarzą w twarz, to dla nas ten człowiek może pozostać anonimowy. Namawiamy jednak do ujawniania swojej tożsamości, ponieważ pomoc będzie wtedy skuteczniejsza (należy poznać rodzinę i najlepiej wspólnie ustalić plan pomocy). Udzielamy porad. Możemy założyć Niebieską Kartę. Prowadzimy grupy edukacyjne – wymienia Joanna Piaskowska.

Pomocy (choć może to zabrzmieć dziwnie) również mogą – i powinni – szukać ci, którzy przemocy się dopuszczają. – Trzeba wiedzieć, że nawet jeśli ktoś jest teraz sprawcą, to nie znaczy, że będzie nim zawsze. Można nauczyć się panować nad swoją agresją, można nauczyć się być lepszym rodzicem. Wiele ponurych historii skończyło się szczęśliwie, przemoc ustała, a rodziny przetrwały. Ale to wymaga długiej pracy i chęci – tłumaczy Marlena Narewska.

Zachować rozsądek

Nie można jednak popaść ze skrajności w skrajność i z góry zakładać, że u głośnych sąsiadów dzieją się złe rzeczy. – To, że dziecko krzyczy, nie znaczy od razu, że dzieje mu się krzywda – tłumaczy Marta Brzezińska (przedszkolanka, wcześniej pracująca w świetlicy terapeutyczno-środowiskowej). – Istnieje np. coś takiego jak okres buntu dwulatka. Dziecko wtedy usiłuje krzykiem przeforsować swoją wolę. Jeśli rodzice temu ulegają, ono szybko się uczy, że takie zachowanie mu się opłaca. I potem bardzo trudno to wyeliminować. A trzeba to zrobić, bo dziecku musimy stawiać granice. Proces eliminowania takich zachowań może z zewnątrz wyglądać strasznie, bo dziecko nagle zaczyna wrzeszczeć, płakać, wpada w histerię, krzyczy: „Nie dotykaj mnie!”. Najlepszą rzeczą, jaką mogą zrobić rodzice w momencie takiej histerii, jest zadbanie o bezpieczeństwo dziecka, żeby nie zrobiło sobie krzywdy i przeczekanie, aż się uspokoi. Wymaga to od rodzica wiele cierpliwości i pewności, że postępuje właściwie. Takich przykładów jest więcej. Dlatego trzeba pamiętać, że łatwo stanąć sobie z boku i krytykować albo wyciągać pochopne wnioski.

Reklama

Człowiek rozsądny powinien więc reagować stosownie do sytuacji. Niekiedy wystarczy podejść, zapytać, czy wszystko w porządku, zaproponować pomoc – a czasami niestety zgłosić popełnienie przestępstwa (bo tym właśnie jest przemoc). – To jest nasz moralny obowiązek – podkreśla ks. Mariusz Dudka, diecezjalny duszpasterz rodzin. – Kiedy np. widzę, że matka karci cieleśnie niemowlę, to wtedy mam nie tylko prawo, ale i obowiązek reagowania. Mamy stać w obronie osoby uciskanej, krzywdzonej, ofiary. I nie podlega to żadnej dyskusji. Zawsze będę zdania, że lepiej nawet zareagować na zapas, niż przymykać oko na zło.

* * *

DOROTA TYLISZCZAK, diecezjalny doradca rodzinny:

– Mądry człowiek, jeżeli widzi, że w jego domu zaczyna brakować takiej zwyczajnie dobrej i spokojnej atmosfery, a zaczyna być za dużo krzyku, za dużo nerwowości i wyzwisk, to zastanawia się, co z tym zrobić. Będzie szukał przyczyn. Dlatego kiedy widzi, że nie daje sobie sam rady, powinien skorzystać z jakiejś formy wsparcia. Zwłaszcza rola rodzica może być bardzo frustrująca. Kiedy ci się nie udaje, kiedy powtarzasz dziecku to samo dziesiąty raz, a ono nic sobie z tego nie robi. Rozumiem ludzi, którzy w takich sytuacjach się denerwują.

Przede wszystkim nie wolno pozwolić, żeby przemoc się rozprzestrzeniała. Poradnictwo rodzinne przy parafiach może być pierwszym krokiem naprawiania trudnej sytuacji. Są też indywidualne formy pomocy, można pójść do pedagoga albo psychologa i spokojnie porozmawiać, spróbować przeanalizować swoje zachowanie, swoje błędy, pomyśleć, jak to zmienić, w jaki sposób moderować i modyfikować zachowania dzieci. My mamy ewangeliczny nakaz miłości bliźniego. Nawet gdyby nie było kampanii społecznych, krzyczących billboardów, wypowiadających się specjalistów, to nas obowiązują Boże przykazania. Zwłaszcza czwarte przykazanie: „Czcij ojca swego i matkę swoją”, w którym nie chodzi tylko o szacunek oddawany rodzicom, ale również o szacunek do dzieci. Nie możemy zapomnieć o słowach: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili”.

2014-02-20 13:02

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Co pięć minut zabijany jest chrześcijanin

[ TEMATY ]

chrześcijaństwo

przemoc

prześladowania

chrześcijanin

Archiwum Pomoc Kościołowi w Potrzebie

„Co pięć minut zabijany jest chrześcijanin. Jedynym motywem odebrania mu życia jest to, że nie chce się wyprzeć swojej wiary” - mówił w homilii ks. Rafał Cyfka, dyrektor regionalny Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP). W środowy wieczór w krakowskim kościele św. Józefa przy ul. Poselskiej odprawiona została Msza św. w intencji prześladowanych chrześcijan. Mszy Świętej przewodniczył o. Wenancjusz Stasiuk OFM, rektor kościoła.

– Te nasze modlitewne spotkania są po to, aby przypatrzeć się tym miejscom, w których dziś Chrystus jest krzyżowany powtórnie, w cierpiących prześladowania braciach - powiedział.

CZYTAJ DALEJ

Uroczystość Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy - 11 maja

2024-05-05 08:38

[ TEMATY ]

Matka Boża Łaskawa

Magdalena Wojtak

Kult wizerunku Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy, sięga 1652 r. Wiąże się z uratowaniem miasta przed zarazą. Po raz pierwszy nazwano wówczas Maryję "Strażniczką Polski". Centralne uroczystości odbędą się 11 maja w prowadzonym przez jezuitów sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.

Papież Innocenty X ustanowił święto Mater Gratiarum Varsaviensis na drugą niedzielę maja.

CZYTAJ DALEJ

Zapowiedź obchodów 900-lecia diecezji lubuskiej

2024-05-06 10:00

[ TEMATY ]

jubileusz

Zielona Góra

Gorzów Wielkopolski

Ośno lubuskie

diecezja lubuska

900‑lecie

Materiały kurialne

Herb diecezji zielonogórsko-gorzowskiej

Herb diecezji zielonogórsko-gorzowskiej

W sobotę 11 maja 2024 w Ośnie Lubuskim odbędą się uroczyste obchody z okazji 900-lecia ustanowienia biskupstwa lubuskiego.

Przygotowania do tej ważnej rocznicy zainaugurowano już 25 lipca ubiegłego roku podczas odpustu parafialnego w Ośnie Lubuskim. Jesienią odbyła się okolicznościowa sesja naukowa w Sali Rajców ratusza w Ośnie Lubuskim. Komitet organizacyjny przygotował również inne inicjatywy o charakterze naukowym i popularyzatorskim oraz religijnym i kulturalnym. Kulminacją obchodów będzie liturgia sprawowana w najbliższą sobotę pod przewodnictwem prymasa Polski. Ponadto w programie uroczystości przewidziano wykład historyczny, koncerty i jarmark lubuski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję