Reklama

Niedziela Sosnowiecka

Ból to radość, co jeszcze twarzy nie odkryła...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przed nami Światowy Dzień Chorego – święto chrześcijańskie obchodzone corocznie 11 lutego, ustanowione przez papieża bł. Jana Pawła II w dniu 13 maja 1992 r. w liście do przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia kardynała Fiorenza Angeliniego. Miało to miejsce w 75. rocznicę objawień fatimskich i w 11. rocznicę zamachu na życie błogosławionego Papieża. W tym szczególnym dniu kierujemy nasze serca w stronę chorych i cierpiących. Są wśród nich też dzieci...

Każdy rodzic cieszy się, kiedy jego dziecko przychodzi na świat. A gdy okazuje się, że maleństwo jest chore? Zaczyna się walka o jego życie. Nieustanne pobyty w szpitalach, strach, niepewność skłaniają do przemyśleń, dlaczego akurat niewinne dziecko musi cierpieć, czym sobie zasłużyło na taki los? Często rodzice zadają wówczas pytanie, jaki sens ma cierpienie takiego maleństwa? Każda choroba ma własne oblicze. Ludzie różnie reagują, jedni cierpią, inni uczą się pokory...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kubuś

– Z ust lekarza okulisty usłyszałam, że niewidzenie to najgorszy rodzaj kalectwa... To właśnie spotkało mojego synka. Kubuś skończył roczek, jest pogodnym, kochanym przez wszystkich maluchem, darem losu, niespodzianką. Ma dwójkę dorosłego prawie rodzeństwa, które za nim przepada. Z bezproblemowej ciąży, urodzony przy pomocy wcześniej zaplanowanego cesarskiego cięcia, 10 pkt. w skali Apgar. Tylko to przeczucie... W trzecim miesiącu życia Kubusia pojawiły się pierwsze niepokojące sygnały nadchodzącej choroby. Zauważyłam, że Kubuś nie skupia wzroku i nie wodzi za przedmiotami. Jedna, druga wizyta u okulisty, wreszcie diagnoza: nie jest dobrze – tu lekarz użył tajemniczego określenia „blade tarcze”. Nam wówczas nic to nie mówiło, nie otrzymaliśmy żadnych wyjaśnień. Wtedy sięgnęliśmy do internetu. Stał się dla nas niezastąpionym źródłem informacji. Na kolejną wizytę z Kubusiem u specjalisty byliśmy już dobrze przygotowani. Wiedzieliśmy o co pytać, a pytań było mnóstwo. Najważniejsze z nich: „Jak dziecku pomóc?”. Niestety odpowiedź brzmiała: „Nie można. Dziecko jest niewidome, niedorozwój – zanik nerwów wzrokowych – tego się nie leczy... – wyznaje mama Kubusia, Iwona.

Reklama

Nieprzespane noce, wypłakane łzy

W jak wielką rozpacz się wpada słysząc taką odpowiedź wie tylko ten, kto to przeżył. Ile nocy nieprzespanych, ile wypłakanych łez, tego się nie da opisać. I ten żal, że nie tak miało być. – W internecie znalazłam strony Stowarzyszenia Rodziców Dzieci Niewidomych i Niedowidzących „Tęcza”. Tam wyczytałam, że póki nerw nie jest przecięty, póty jest szansa na choćby poczucie światła, a to już więcej niż nic, i że można stymulować pracę nerwów wzrokowych. Pierwszą iskierką nadziei była reakcja Kubusia na czerwoną mrugającą lampkę rowerową – przestawał wtedy płakać. Naszymi atrybutami w codziennych ćwiczeniach stały się kolorowe światełka choinkowe, papier w intensywnych kolorach, błyszczący i czarna tektura. Do wszystkich postępów Kuby w widzeniu podchodziłam bardzo sceptycznie, bałam się, że nadinterpretuję jego zachowanie, że otwieranie buzi, gdy zbliża się butelka – to na zapach, że wyciąganie rączek po zabawkę – to dźwięk, ale dziś wiem na pewno, że z bliska Kuba trochę widzi. Wyciąga ręce po zabawkę, raczkując w dowolnym pomieszczeniu nie zderza się ze ścianą. Wszystkim rodzicom dzieci zdiagnozowanych jako niewidome radzę to samo – stymulować i nie tracić nadziei. Nie wiem, czy to nasza praca, czy może organizm sam podjął walkę, ale mnie to, że mogłam coś robić dało siły do dalszego życia. Gdy postawiono diagnozę, moje życie zatrzymało się, zła byłam, gdy ktoś robił Kubie zdjęcia. Po co? Przecież ich nie obejrzy. Być może Kuba nigdy nie zobaczy gór, może nie będzie miał prawa jazdy, ale udało mu się wyjść z całkowitej ciemności. Spotkaliśmy też na swej drodze wspaniałych ludzi, którzy nie widzą. I nie wydają się z tego powodu nieszczęśliwi. To też daje mi silę i wiarę, że da się żyć – mówi pani Iwona.

Reklama

Adaś. Oczami dziecka

Rodzice Adasia od jego urodzenia postanowili pisać pamiętnik, ale taki nietuzinkowy, jakby to on opowiadał wszystkie wydarzenia. Oto fragment z pierwszego etapu życia chłopczyka: „Urodziłem się 1 czerwca 2004 r. Fajna data – będzie mi ją łatwo zapamiętać. Dzień był piękny, gorący, a na drzewach soczysta zieleń liści. Mama ciągle mówiła, że bardzo chce pokazać mi pełnię lata. Niestety nie miałem szczęścia. Dostałem tylko 3 punkty, a lekarze określili mój stan jako ciężki i zabrali daleko od mamy. Bałem się... Było bardzo jasno, zimno i nie słyszałem uspokajającego bicia serca. Dlaczego jestem sam? Dlaczego nie ma ze mną mamy? Kim są ci wszyscy ludzie?

Pojechałem karetką do innego szpitala. Obudziłem się na jasnej sali. Bardzo wolno docierało do mnie gdzie jestem, nade mną świeciły się jakieś lampy – takie mini solarium – to było nawet fajne. Później zobaczyłem, że nade mną pochylała się jakaś pani, mówiła do mnie... nie mogłem sobie przypomnieć, ale ja ten glos już znałem! Znowu spałem.

Gdy obudziłem się ta pani znowu tam była. Mówiła do mnie, głaskała... Już wiem! To musi być mama! Tylko dlaczego nie wzięła mnie ze sobą? Dlaczego odchodzi? Byłem chory, czułem się źle. Mama przychodziła, karmiła mnie, przewijała, brała na ręce i śpiewała. Nie chciałem usnąć! Bo bałem się, że gdy się obudzę to jej nie będzie. Często budziłem się sam. Czasami z mamą przychodził ktoś jeszcze. Wyglądał trochę inaczej, miał inny głos (ale chyba też już go skądś znałem) i silne ramiona. Czy tak wygląda tata? Po 23 dniach ta miła pani doktor, która się mną opiekowała i nosiła mnie nocami na rękach powiedziała, że mogę iść do domu! Mama bardzo się o mnie martwiła i często płakała, a ja nie umiałem jej pocieszyć. Ja wiedziałem, że wszystko będzie dobrze i chciałem to powiedzieć mamie, niestety lekarze nie byli tego pewni i ciągle mówili, że możemy tylko czekać.

Reklama

Mamo! Obiecuję, że będę się bardzo starał. Będę się uśmiechał, łapał zabawki, przewracał na boczki... żebyś tylko była zawsze uśmiechnięta, żebyś już nigdy przeze mnie nie płakała...” – czytamy w „pamiętniku” malucha. Dzisiaj chłopiec jest cudownym 8-latkiem z dziecięcym porażeniem mózgowym. Jego stan nie jest ciężki, ale zawsze będzie „inny”. Chodzi inaczej, nie mówi, nie potrafi zamknąć buzi i schować języczka. – To co potrafi, według lekarzy, graniczy z cudem, bo oni nie dawali mu wielkich szans. A my – rodzice? My walczymy nadal, żeby zdobyć chociaż jeden okruch więcej świata dla naszego synka – wyznają rodzice Adasia.

Nieodłączna cząstka

„Ból to radość, co jeszcze twarzy nie odkryła” – napisał kiedyś Leopold Staff.

Bez cierepienia nie staniemy się prawdziwymi ludźmi, nie osiągniemy duchowej dojrzałości. Zaakceptowanie cierpienia nie jest rzeczą łatwą. Boimy się bólu i własnej słabości, szukamy drogi do szczęścia. Pytamy o to, jak żyć, by nie cierpieć, jak żyć z cierpieniem naszych dzieci? Oszukujemy tym sami siebie, gdyż cierpienia nie możemy się wyrzec, nie możemy go też uniknąć. Dotyka ono wszystkich ludzi. Czasami traktowane jest jako ogromne, niezawinione nieszczęście, a czasami jako nieodłączna cząstka ludzkiego losu.

2014-02-06 15:27

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Cierpienie - błogosławieństwo niechciane

Cierpienie może mnie zmiażdżyć albo wydoskonalić. Proszę Boga, żeby dał mi łaskę tego drugiego” – pisał ks. Arkadiusz Olczyk niedługo przed śmiercią.

CZYTAJ DALEJ

Nakładają Europejczykom ciężary nie do uniesienia, których oni sami nie dźwigają

2024-05-15 07:00

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

O co chodzi w nadchodzących wyborach europejskich? Dotyczą głównie dwóch instytucji: Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, które od lat są zdominowane przez jedną stronę europejskiej sceny politycznej, więc sam akt wyborczy teoretycznie powinien wzbudzać raczej nikłe zainteresowanie wyborców, a jednak przynajmniej w Polsce w ciągu ostatnich 10 lat frekwencja przy eurowyborach wzrosła dwukrotnie.

Panowało również do niedawna przekonanie, że przy tych wyborach lepsze wyniki osiągają partie sprzyjające unijnemu mainstreamowi, a jednak pięć lat temu stało się inaczej i to Prawo i Sprawiedliwość zdobyło 45,38% głosów, co jest jak dotąd rekordowym poparciem wyborczym w Polsce od 1989 roku. Takiego wyniku od czasu reglamentowanej rewolucji z 1989 roku nie zdobyło żadne ugrupowanie. Jakie były przyczyny takiego wyniku? Powodów było kilka, ale najistotniejszym była chęć pokazania Unii Europejskiej żółtej kartki. Ściślej rzecz biorąc nie UE, tylko politykom sprawującym władzę w unijnych instytucjach, co jest istotnym rozróżnieniem, bo bycie przeciwnikiem ich polityki nie jest równoznaczne z byciem przeciwko samej Wspólnocie, co od lat próbują sugerować niektórzy politycy w naszym kraju.

CZYTAJ DALEJ

Małżeństwo z Andrychowa idzie do grobu św. Jakuba. Zaniosą tam też Twoją intencję

2024-05-15 12:09

[ TEMATY ]

Santiago de Compostela

Camino

świadectwa

Archiwum rodzinne

Mają już za sobą dwa tygodnie pieszej wędrówki. Zostało im jeszcze 100 dni, by planowo dotrzeć do sanktuarium w Santiago de Compostela. Dorota i Rafał Janoszowie zamierzają pokonać 2890 km. Wyruszyli z Andrychowa Drogą św. Jakuba, by podziękować za 35 lat małżeństwa. Dziękują także za trójkę swych dzieci, za pozostałych członków rodziny, za przyjaciół i za to, co ich w życiu spotkało. Andrychowskie małżeństwo znane jest z wieloletniego zaangażowania w Ekstremalną Drogę Krzyżową.

Małżonkowie przyznają, że po raz pierwszy znaleźli się na tym jednym z najbardziej znanych szlaków pielgrzymkowych 10 lat temu. „Było to dla nas bardzo głębokie doświadczenie duchowe, powiązane wtedy z wdzięcznością za 25 lat wspólnego życia małżeńskiego. Okazało się, że Camino wpisało się głęboko w nasze serca, a my wpisaliśmy je w serca naszych dzieci i ich przyjaciół. Za nami 6 takich wędrówek trasą północną i portugalską” - opowiadają na swym facebookowym profilu, który nazwali „Camino Wdzięczności”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję