Reklama

Niedziela Małopolska

Co dwie babcie, to nie jedna

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy tylko Juluś otwiera oczy, obie babcie: Hania i Teresa są już na posterunku. Przebrane „po domowemu” kręcą się po kuchni. Jedna przygotowuje kaszkę dla Kubusia (młodszy braciszek Julka), druga grzeje kozie mleczko, bo innego Julek nie toleruje. Na szczęście babcia Teresa ma domek z ogródkiem i własną kozę, którą zakupiła z myślą o wnuczku. Kozę karmi dziadzio, a doi prababcia.

Poznać świat Julka

Po śniadaniu przychodzi czas na zabawę. Kubuś, którego rozpiera energia, raczkuje po całym pokoju. Juluś niestety, nie może mu towarzyszyć, bo jego mięśnie nie chcą go słuchać. Siedzi na swoim granatowym leżaczku, jak król Julian na tronie i wydaje rozkazy: teraz śpiewamy, a teraz czytamy bajeczki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wokół piętrzą się stosy zabawek – w kącie stoi wielki pomarańczowy dźwig, po stoliku spacerują plastikowe zwierzątka, po podłodze ścigają się auta różnych rozmiarów. Juluś jest miłośnikiem samochodów, doskonale zna ich marki i ma swoje ulubione modele... Oczywiście, interesuje się nie tylko motoryzacją. Odkąd nauczył się stawiać pytania, dręczy całą rodzinę jak Staś Pytalski z wiersza Brzechwy, choć sam, ma się rozumieć, faworyzuje twórczość swego imiennika Juliana Tuwima. Kiedy przychodzą goście, zaprasza ich na przejażdżkę „Lokomotywą”, którą zna na pamięć.

Dostrzec codzienne rytuały

– Zajęcia z rehabilitantką, pielęgniarką czy hospicyjnym pedagogiem to dla nas czas na złapanie oddechu – przyznają babcie. – Możemy wtedy spokojnie przygotować drugie śniadanie i zacząć myśleć o obiedzie. Koło południa przychodzi czas na codzienny spacer z obowiązkowym karmieniem rybek i kaczek nad stawem. Babcie przyznają, że żadna z nich nie poradziłaby sobie w pojedynkę z tym wszystkim.

– Pracujemy na cztery ręce i dwie głowy, a i tak wciąż jest coś jeszcze do zrobienia –mówią. – Oczywiście, mamy swoje preferowane zajęcia. Teresa woli gotować, a Hania – prasować, ale nie wykluczamy zamiany. Kiedy robi się ciepło, codzienny rytuał urozmaicają wyprawy – a to do dziadzia Mundzia i prababci Mieci, z którymi można karmić kozę i króliczki, a to do dziadzia Mania, z którym chodzi się na plac zabaw, a to do ZOO z mamą i tatą...

Reklama

Po obiedzie chłopaki z reguły idą spać i wtedy jest czas na mały odpoczynek. Można spokojnie wypić kawę i pogadać, głównie o wnukach, których obie babcie mają w sumie jedenaścioro, a to jeszcze nie koniec. Panie mówią, że duża rodzina ma swoje plusy i minusy, ale tych pierwszych jest znacznie więcej. Choćby ten, że chłopaki mają wokół siebie całkiem spore grono życzliwych im osób. Julek uwielbia odwiedziny kuzynek. Podoba mu się, kiedy Ola (od babci Hani) tańczy dla niego układy, które ćwiczy na zajęciach baletowych albo kiedy Marlenka (od babci Teresy) lepi dla niego śmieszne zwierzątka z plasteliny.

Docenić pomoc

W święta babcie się rozdzielają, aby obdarować swoją obecnością wszystkie wnuki. Czy w tym mechaniźmie, działającym jak szwajcarski zegarek, coś czasem zgrzytnie? – Znamy się na tyle dobrze, że wiemy, co kogo denerwuje i po kruchym lodzie nie chodzimy – śmieje się babcia Teresa. – W zgodzie pracuje się lepiej, więc się nie kłócimy – chyba, że na żarty. Chłopaki lubią, kiedy się śmiejemy.

Gdy stęskniona „druga zmiana”, czyli mama z tatą, wracają do domu, Julek z Kubusiem są najedzeni, wyspani i gotowi do dalszej zabawy. – Bez tej zgranej i oddanej ekipy byłabym w „czarnej dziurze” – przyznaje mama chłopaków. – O pracy zawodowej mogłabym zapomnieć, a i ogarnięcie domowej nie byłoby łatwe.

Takich babć można by życzyć każdej rodzinie, a w szczególności tym, które otaczają opieką chore dzieci potrzebujące jeszcze więcej miłości i uwagi niż ich zdrowi rówieśnicy. Babcie (i dziadziowie!) ze swoim darem wolnego czasu, doświadczeniem życiowym i spokojem są prawdziwym skarbem.

Reklama

Zauważyć potrzebujących

Niestety, nie każda rodzina jest tak bogata. Dlatego hospicjum domowe Alma Spei z otwartymi ramionami czeka na wolontariuszy i wolontariuszki 50 +, czyli przyszywane babcie i dziadziusiów. Dla mamy, która całe dnie spędza przy łóżku chorego dziecka, pomoc dojrzałej, życzliwej osoby byłaby wielkim wsparciem. Każdego, kto chciałby zmierzyć się z takim powołaniem, prosimy o kontakt z hospicjum. Wszelkie informacje znaleźć można na stronie internetowej: www.almaspei.pl.

Alma Spei – hospicjum domowe dla dzieci działające od 2005 r. jest organizacją pożytku publicznego i można wesprzeć jego działalność oddając 1% podatku. Nr KRS 0000237645.

2014-02-06 15:27

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Na Dzień Babci, Dziadka i nie tylko...

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 3/2006

[ TEMATY ]

babcia

dziadek

Candida.Performa-Foter-CC-BY

Dzień Babci i Dziadka może być nawet deszczowy i pochmurny. Nie pogoda atmosferyczna świadczy jednak o klimacie tych dni. To serca najcieplejszych ludzi świata sprawiają, że nie tylko dni świąteczne, ale i całe życie jest mądrzejsze, bardziej kochane, pełne ufności, bezpieczeństwa i Bożej miłości.
Do końca życia żyją w nas wspomnienia o tych, którzy dawali nam siebie, których być może już nie ma... Pozostali wspomnieniem takim jak to...

Kiedy w Kramsku nadchodziły zimowe wieczory, a zmarznięty świat otulała puchowa pierzyna ze śniegu, babcie rozpalały ogień w kuchni kaflowej, parzyły gorącą herbatę z lipy zerwanej latoś (tegoroczna) i opowiadały dzieciom najprzeróżniejsze historie. Wyjący za oknami wicher potęgował realizm powiastek, które niekiedy mroziły krew w żyłach, zwłaszcza łatwowiernych dzieci. Buzujący ogień rozgrzewał rodzinną atmosferę ciepła, bezpieczeństwa, spokoju i miłości, a jednocześnie podsycał emocje i potęgował wrażenia. W takiej oto scenerii kuchennego teatru słowa i cieni babcie siadywały na ławeczkach i snuły opowieści ciekawym świata wnuczętom.
I ja siadywałam w takim teatrze kuchennym w jesienno-zimowe wieczory, wciśnięta w kąt między szafinerką (szafka kuchenna jednosegmentowa) a ryćką (mały stołeczek), czekając na czarodziejski moment opowiadań. I mimo tego, że za każdym razem opowieści były te same, na myśl o tej chwili serce stukało radośnie, wypełniając mnie całą tak zwanym w Kramsku „reisefiberem”, czyli zwyczajnym emocjonalnym pobudzeniem.
Jak wszystko, czego dotknęła babcia, tak i owo celebrowanie opowiadania miało swój rytuał. Babunia siadała naprzeciwko pieca, na biało-żółtym krześle, wyściełanym miękką, ręcznie haftowaną poduszeczką. Stopy obute w laćki (laczki - obuwie domowe) kładła na małej ryćce. Na podłodze stawiała miseczkę z prutą włóczką, zakładała bryle (okulary) na nos i wziąwszy do rąk druty, śtrykowała (robiła na drutach) zimowe skarpety, opowiadając nam zdarzenia biblijne, regionalne legendy. Spod babcinych rąk wyłaniały się coraz to nowe paseczki barwnych jak bajkowy świat skarpet, a z ust wypływały równie kolorowe i niesamowite opowieści. Raz po raz, z miną doświadczonej guwernantki, babcia zerkała na nas. A było nas dwoje. W spotkaniach uczestniczył także Andrzej, kolega z klasy, syn organisty. Łączyły nas dwie sprawy: wspólna babcia (uważał babcię Apolonię za swoją, co było powodem wielu sprzeczek miedzy nami), po drugie mieliśmy w „korzeniach rodzinnych” organistów: on - tatę (Sylwester Jałoszyński), ja - dziadka (Jan Benyskiewicz).
Wygodnie usadowieni, każdy w swoim ulubionym kąciku, czekaliśmy i na opowiadania, i na znajomy brzęk dzbanka, w którym babcia przechowywała landrynki. Kiedy pojawiała się przed nami, zdejmując wieczko kamionkowego, brązowo-białego dzbanka, w skupieniu, bez pośpiechu wybieraliśmy po landrynce i już byliśmy gotowi do podróży w niesamowity świat opowieści. Ssąc landrynki, które napełniały nas słodyczą i zadowoleniem, słuchaliśmy z powagą. Najwięcej emocji przeżywaliśmy, gdy babcia opowiadała legendę o „świecarach”. Według legendy nowokramskiej, widma - piękne panienki w ognistych sukniach, które palą się, ale nie mogą spłonąć, pojawiają się nad łąkami w mgliste, jesienne noce; wabią do siebie zbłąkanego człowieka słodkim głosem: „Pójdź, pójdź...”. Nie wolno jednak słuchać tego, co mówią. Ten, kto ulegnie urokowi „świecary” i pójdzie za jej głosem, wejdzie na trzęsawiska i pozostanie tam na wieki. W perspektywie mieliśmy powrót do domu, czasami późnym popołudniem. Mroczne widmo panien - światełek, wciągających ludzi do wody, budziło w umysłach kilkuletnich dzieci strach. Przecież mogło się okazać, że i nad Kaliskiem, które znajdowało się niedaleko domku babci, zabłąkała się jakaś „świecara”, żądna życia niewinnego dziecka. I co wtedy?
Oprócz legend związanych z Nowym Kramskiem babcia lubiła czytać nam opowiadania religijne. Włożywszy bryle na nos, brała książeczkę do ręki, wertowała pożółkłe kartki, wykorzystując raz po raz naśliniony palec. Znalazłszy odpowiedni fragment, czytała. Od czasu do czasu spoglądała na nas spod okularów, przerywając na chwilę czytanie. Był to moment sprawdzenia naszej uwagi.
Opowiadanie było zawsze to samo - o bogatym i o biednym. Morał, którego początek brzmiał w gwarze „ni śrybro, ni złoto”, rozśmieszał nas ze względu na brzmienie, ale przetrwał w sercach do dziś... Dziękuję jej za to!
Był to jeden z niewielu momentów, które pozwoliły mi poznać, kim w życiu dziecka jest osoba babci.

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Fatima: sanktuarium udostępniło możliwość rezerwacji noclegu przez internet

2024-05-02 15:55

[ TEMATY ]

turystyka

Fatima

Ks. Krzysztof Hawro

Przed Bazyliką w Fatimie

Przed Bazyliką w Fatimie

Władze Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Fatimie ogłosiły uruchomienie witryny internetowej booking.fatima.pt, za pośrednictwem której można zarezerwować nocleg w placówkach hotelowych prowadzonych w tym miejscu kultu maryjnego. Pielgrzymi mogą za pośrednictwem portalu dowiedzieć się również o historii tych miejsc, służących zarówno jako nocleg oraz miejsce rekolekcji.

Rektorat portugalskiego sanktuarium na uruchomionym portalu udostępnia też możliwość rezerwacji przestrzeni na organizację większych wydarzeń. Za pośrednictwem strony można m.in. zamówić audytorium w Centrum Duszpasterskim im. Pawła VI, które zostało zainaugurowane w 1982 r. przez Jana Pawła II, podczas jego pierwszej podróży apostolskiej do Portugalii.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję