Reklama

Pomóżmy spełnić marzenie

Niedziela Ogólnopolska 4/2014, str. 49

Monika Machniewicz-Nowak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jest częstochowianką z pochodzenia. Absolwentką częstochowskiego Liceum im. Henryka Sienkiewicza, a obecnie studentką III roku Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach, na Wydziale Zarządzania Sportem i Turystyką, specjalność: zarządzanie w fizjoterapii i sporcie osób niepełnosprawnych.

Jest wyjątkowo piękna, inteligentna, bystra i – jak sama przyznaje – uparta. Ma w sobie ogromną radość życia, olśniewa uśmiechem... Kocha sport. Wszelki rodzaj ruchu: kiedyś pływała, jeździła konno, trenowała tenis stołowy – była nawet w narodowej kadrze, jeździła na turnieje, w tym międzynarodowe. I to wszystko… z jedną ręką.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Bo Marzena urodziła się z nowotworem mięśni – tzw. mięsakiem. Gdy miała zaledwie 9 miesięcy, amputowano jej rączkę. Już jako niemowlak kilka razy wywinęła się śmierci. Lekarstwa były za mocne, ona za mała. Dziś przyznaje, nie bez żalu, że gdyby lekarze wówczas zdiagnozowali ją prawidłowo, straciłaby jedynie dłoń z nadgarstkiem, a tak ucięli dużo więcej.

Całe życie chorowała. W ciągu 20 lat – każdego roku w szpitalu. W dzieciństwie szpital był jej drugim domem. Bo na tej pierwszej amputacji się nie skończyło. Docinano tę biedną rękę jeszcze wiele razy. Po kawałku. Ostatnia amputacja, źle przeprowadzona, powoduje teraz nieustanny ból. Ostro ucięta kość przebija skórę. Sytuacja powtarza się i nic nie można poradzić. Przyzwyczaiła się, że ból jest jej towarzyszem. Jak brat bliźniak. Gdy miała 10 lat, po kolejnym zabiegu nie umiała już chodzić. Organizm zaprotestował radykalnie. Patrzyła na swoje kolano i nie potrafiła przypomnieć sobie, co trzeba zrobić, żeby się zgięło. Mama brała ją więc pod pachę i uczyła stawiać kroczki jak raczkującego malucha. – Za wiele było tych znieczuleń, narkoz, zabiegów – mówi dzisiaj.

Nie wolno jednak pamiętać tylko tego, co zasmuca, co sprowadza złe wspomnienia. Marzena jest w tej chwili wyleczona z raka, choć zawsze będzie w grupie najbardziej zagrożonych. To daje jej zupełnie inną perspektywę. Chwyta się dobra, szuka nadziei, punktów zaczepienia na przyszłość. Czegoś, co będzie pomostem do lepszego życia. I znalazła.

Reklama

– Odkąd pamiętam, chodziłam na różne rehabilitacje i rodzice walczyli, aby brak lewej kończyny nie wpływał w znaczny sposób na moją postawę. Mimo tego nie udało się całkowicie uniknąć konsekwencji mojej asymetrii. Nigdy nie chciałam nosić protezy, ponieważ była ciężka i bardzo mnie ograniczała – no to mam za swoje! Teraz wszystko zaczęło wychodzić. Ciągłe bóle głowy, omdlenia, bóle kolan, skrzywienie kręgosłupa, zanikanie mięśni – to tylko początek tego, czego mogę jeszcze uniknąć. Aby tego dokonać, muszę zadbać o odpowiednie obciążenie kręgosłupa, czyli najprościej rzecz ujmując – powinnam nosić protezę.

Marzenie potrzebna jest proteza nowej generacji, czyli taka, która odbiera impulsy wysyłane przez mięśnie. W jej przypadku byłaby domontowana do kikuta. Ta szansa ma jednak konkretną cenę – 260 tys. zł.

– Widziałam taką protezę – na samo wspomnienie dziewczyna promienieje. – Wygląda jak ręka żywego człowieka. Dłoń potrafi zrobić kilka rzeczy: chwytać przedmioty, trzymać kubek, wziąć w palce długopis. Poryczałam się, jak mi ją prezentowano…

Marzena pozostaje pod opieką Fundacji „Promyk Nadziei”, która energicznie zabiega o zebranie funduszy na protezę. Namawia Marzenę do udziału w dużych spotkaniach, podczas których będzie mówić o sobie.

Marzena jest najlepszym ambasadorem własnej sprawy. Rozdaje, gdzie się da, ulotki z prośbą o 1 proc. dla siebie. To jak toczenie własnej wojny z czasem. Na protezę trzeba bowiem uzbierać w tym roku. Czekanie tylko pogarsza jej stan. Na Facebooku, na swoim profilu, prosi o „1 proc. dla Marzenki”: www.facebook.com/pages/1-dla-Marzenki/754193761264235.

Reklama

Przyjaciele namówili ją, żeby wrzucała tam filmiki – jak myje włosy, jak uczy się jeździć samochodem – zwyczajne, codzienne czynności – wszystko jedną ręką. Proszą też, by pisała o tym, co przeszła. – To najtrudniejsze – przyznaje. – Wraz ze wspomnieniami wraca ból, strach... Dlatego pracuję nad tym, by skupiać się na pozytywnych aspektach, choć w niektórych wydarzeniach trudno znaleźć jakiś pozytyw.

Marzena wierzy, że się uda. Zaraża swoim entuzjazmem. Gdy widzi się ją, człowiek myśli, że jakoś powinno się wyrównać rachunki z losem; dać szansę dziewczynie tak okrutnie doświadczonej.

– Dzisiaj robię wszystko jedną ręką – mówi powoli. – Czasem sobie marzę, jak by to było, gdybym mogła np. ukroić kromkę chleba tak, jak robicie to wszyscy – obiema rekami... Jak by to było?

Jeśli chcesz pomóc Marzenie, oddaj jej swój 1 proc. To nic nie kosztuje.
Fundacja „Promyk Nadziei”, www.fundacjapromyknadziei.pl
KRS: 0000208927, z dopiskiem: „Dla Marzeny”.

2014-01-21 15:43

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Miejsce Słowa - Ewangelia w VR w każdym zakątku Polski!

2024-05-07 09:46

Mat.prasowy

Nie musisz przyjeżdżać do Poznania, aby doświadczyć Ostatniej Wieczerzy w VR. Miejsce Słowa przyjedzie do Ciebie!

Miejsce Słowa - Ewangelia w VR w każdym zakątku Polski!

CZYTAJ DALEJ

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Karol Porwich/Niedziela

św. Andrzej Bobola

św. Andrzej Bobola

Niezwyciężony atleta Chrystusa - takim tytułem św. Andrzeja Bobolę nazwał papież Pius XII w swojej encyklice, napisanej z okazji rocznicy śmierci polskiego świętego. Dziś, gdy wiara katolicka jest atakowana z wielu stron, św. Andrzej Bobola może być ciągle stawiany jako przykład czystości i niezłomności wiary oraz wielkiego zaangażowania misyjnego.

Św. Andrzej Bobola żył na początku XVII wieku. Ten jezuita-misjonarz przemierzał rozległe obszary znajdujące się dzisiaj na terytorium Polski, Białorusi i Litwy, aby nieść Dobrą Nowinę ludziom opuszczonym i religijnie zaniedbanym. Uwieńczeniem jego gorliwego życia było męczeństwo za wiarę, którą poniósł 16 maja 1657 roku w Janowie Poleskim. Papież Pius XI kanonizował w Rzymie Andrzeja Bobolę 17 kwietnia 1938 roku.

CZYTAJ DALEJ

Świętowali piękny jubileusz

2024-05-07 16:09

Marek Białka

    Z udziałem J.E. ks. bp. Stanisława Salaterskiego, biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej, wspólnota parafialna z Uszwi przeżywała radość z wydarzeń, jakie miały miejsce w czasie odpustu parafialnego.

Tarnowski sufragan, który przewodniczył uroczystej Mszy świętej, wygłosił również słowo Boże, w którym powiedział, m.in. że depozyt wiary zapoczątkowany na przestrzeni kilkuset lat przez naszych przodków, przejawiał się w trosce o tę świątynie, która dzisiaj zachwyca swoim blaskiem i pięknem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję