Reklama

Z życia do życia

Liturgiczne wspomnienie Jana Pawła II miało i ma wyjątkowe znaczenie dla wielu Polaków. Szczególnie, jeśli mieli okazję spotkać się z nim osobiście. To tak, jakby ocierali się o świętość

Niedziela Ogólnopolska 42/2013, str. 7

Arturo Mari, Adam Bujak/Biały Kruk

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wspomnienie tegoroczne ma jeszcze dodatkowe znaczenie. To przecież ostatni raz Kościół w Polsce będzie niejako monopolistą w oddawaniu czci temu wielkiemu Papieżowi. Od momentu jego kanonizacji na całym świecie katolicy wpiszą do kalendarza tę wyjątkową datę: Jan Paweł II zostanie ogłoszony świętym Kościoła powszechnego. W jego liturgiczne wspomnienie dzwony kościelne wezwą do modlitwy mieszkańców Krakowa, ale też Singapuru czy Manili na Filipinach.

Świadectwo świętości

Na pewno kanonizacja Jana Pawła II będzie okazją, by podjąć dyskusję na temat sensu wynoszenia świętych na ołtarze. Po raz kolejny pojawią się opinie teologów mówiące o sensie procesu czy o znaczeniu cudu. Są jednak osoby, dla których kanoniczne procedury czy wymogi odnoszące się do kanonizacji nie mają najmniejszego znaczenia. Takiego zdania jest osobisty fotograf m.in. Jana Pawła II Arturo Mari. W wywiadzie udzielonym „Niedzieli” z okazji beatyfikacji Papieża Polaka podkreślił bardzo wyraźnie, że niespecjalnie przejmują go formalne aspekty beatyfikacji. - Przez wiele lat byłem naocznym świadkiem jego świętości każdego dnia - powiedział.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podobnego zdania są inni, którzy albo wpatrywali się w jego świętość, albo jej doświadczyli. Jak choćby chorzy na trąd w jednym z afrykańskich krajów, których Papież nie tylko z czułością dotykał, ale nawet całował ich rany.

Z pozoru mogłoby się wydawać, że Papież nie zrobił niczego spektakularnego, co mogłoby mu otworzyć drogę do świętości. Być może nawet niektórych dziwi fakt, że w perspektywie historycznej mieliśmy do czynienia w jego przypadku z wyjątkowo szybkim tempem wynoszenia go na ołtarze.

Warto jednak przypomnieć sobie chociażby atmosferę dni, które trzeba było przeżywać w czasie choroby Jana Pawła II i tuż po jego śmierci. Niespotykany smutek i niemal globalne poczucie osierocenia mówiły same za siebie. Tak więc można zaryzykować twierdzenie, że skoro odchodzenie do wieczności jednego człowieka potrafiło zaabsorbować cały świat, mieliśmy do czynienia z człowiekiem wyjątkowym. Jeśli do tego faktu dołoży się jeszcze wszystko, co zrobił i powiedział, nie wyłączając stylu, pełnego ludzkiego dobra i ciepła, pytanie o świętość może się okazać zbędne.

Reklama

Święty przywraca wstyd

Pytania o świętość muszą się jednak pojawiać i na pewno będą się pojawiać w najbliższej przyszłości. Święci są po to, by nas zawstydzali. Te słowa wypowiedział nie kto inny, ale właśnie Jan Paweł II. Odpowiadając zatem na wyzwanie, które staje przed dziennikarzem w momencie bliskiej perspektywy liturgicznego wspomnienia - należałoby jakoś skomentować to wydarzenie i jego głównego bohatera. Zwykle też w takich sytuacjach publicysta powinien zachować swoisty dystans i bronić się przed patosem. Chciałbym jednak odejść od tych standardów dziennikarskiego rzemiosła i spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie, czym dla mnie osobiście jest świętość Jana Pawła II.

Jeśli zatem święci mają nas zawstydzać, to Karol Wojtyła w pierwszym rzędzie może zawstydzić nas - kapłanów, np. z powodu tego, jak odprawiamy najświętsze obrzędy. Pamiętając jego skupienie i wyraz twarzy podczas Eucharystii, nie sposób nie uderzyć się w piersi.

Na pewno też świętość Jana Pawła II musi nas zawstydzać z ogromnym szacunkiem do ludzkiej godności, jakim się charakteryzował. Choć w swoim nauczaniu bywał radykalny, choć czasem nawet podnosił głos, nikt nie czuł się osobiście dotknięty, nikt nie czuł się urażony. Papież doskonale wiedział, że Ewangelii nie można głosić napastliwym językiem, bo taki język byłby kompromitacją orędzia, które głosi.

Osobiście jednak najbardziej jestem wdzięczny Janowi Pawłowi II za świadectwo odchodzenia. Do dziś pamiętam znamienne słowa z Listu do ludzi w podeszłym wieku. Już wtedy, przed laty, napisał słowa, które miały być jego egzaminem: „Wielką nadzieją, wielką radością napawa mnie myśl o chwili, w której Bóg powoła mnie z życia do Życia”.

Reklama

Papież nie panikował wobec zbliżającego się końca. Zrezygnował z tzw. uporczywej terapii, jakby chciał dać instruktarz bioetycznych drogowskazów, które można wyczytać z jego dokumentów.

Ktoś mógłby tu zasiać wątpliwości, że może jednak Papież nie przeczuwał swej śmierci, ale przecież wiemy, że w jego apartamencie pojawiali się do ostatniej chwili najbliżsi współpracownicy. Przychodzili po to, by się pożegnać.

Warto jeszcze raz wsłuchać się w słowa, które wypowiedział kard. Joseph Ratzinger na pogrzebie Jana Pawła II: „Dla nas wszystkich pozostaje niezapomnianym, jak w ostatnią Niedzielę Wielkanocną swego życia, naznaczony cierpieniem, jeszcze raz ukazał się w oknie Pałacu Apostolskiego i po raz ostatni udzielił błogosławieństwa «Urbi et orbi». Możemy być pewni, że nasz ukochany Papież stoi teraz w oknie domu Ojca, patrzy na nas i nam błogosławi. Tak. Błogosław nam. Ojcze Święty”.

W obliczu beatyfikacji słowa te nabrały nowego znaczenia. W obliczu zbliżającej się kanonizacji znów nabierają nowego sensu. Papież niejako otwiera to okno szerzej, na oścież, tak, by to błogosławieństwo ogarnęło cały świat.

2013-10-15 11:25

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kraków z kard. Rysiem

2024-04-29 09:19

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

kl. Krzysztof Wowra

W sobotę, 27 kwietnia, jak co roku, łódzcy klerycy roku propedeutycznego z przełożonymi spotkali się z ks. kard. Grzegorzem Rysiem w Krakowie.

CZYTAJ DALEJ

Elżbieta Rafalska: Umiejętnie potrafiliśmy skorzystać ze środków unijnych przez 20 lat obecności w UE

2024-04-29 07:49

[ TEMATY ]

Łukasz Brodzik

Elżbieta Rafalska

YouTube

Rozmowa z europoseł Elżbietą Rafalską

Rozmowa z europoseł Elżbietą Rafalską

Umiejętnie potrafiliśmy skorzystać ze środków unijnych przez 20 lat obecności w Unii Europejskiej, a swoboda przepływu osób i usług była najcenniejszą wartością tego okresu - podkreśla Elżbieta Rafalska w rozmowie z portalem niedziela.pl.

Europoseł Prawa i Sprawiedliwości dodaje jednak, że wstępując do Unii Europejskiej byliśmy przekonani o gwarancji zachowania swojej odrębności, co dziś nie jest już takie oczywiste.

CZYTAJ DALEJ

To praca jest dla człowieka

2024-04-29 15:37

Magdalena Lewandowska

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

Do parafii na Nowym Dworze przybyły liczne poczty sztandarowe i przedstawiciele Dolnośląskiej Solidarności.

W parafii Opatrzności Bożej na Nowym Dworze we Wrocławiu modlono się w intencji ofiar wypadków przy pracy.

Eucharystii, na którą licznie przybyły poczty sztandarowe i członkowie Solidarności, przewodniczył o. bp Jacek Kiciński. – Dzisiaj obchodzimy Światowy dzień bezpieczeństwa i ochrony zdrowia w pracy oraz Dzień pamięci ofiar wypadków przy pracy i chorób zawodowych. Cieszę się, że modlimy się razem z bp. Jackiem Kicińskim i przedstawicielami Dolnośląskiej Solidarności – mówił na początku Eucharystii ks. Krzysztof Hajdun, proboszcz parafii i diecezjalny duszpasterz ludzi pracy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję