Frekwencja w całej UE wyniosła 51 procent. We Włoszech była rekordowo niska w porównaniu ze wszystkimi poprzednimi eurowyborami - 49,6 proc.
Premier, której prawicowa partia Bracia Włosi wygrała wybory do PE zdobywając prawie 29 procent głosów, oświadczyła w komercyjnej stacji radiowej, że niska frekwencja otwiera "dyskusję na temat roli Unii".
Reklama
"Kwestia niskiej frekwencji dotyczy nie tylko Włoch, ale całego kontynentu. To znak, że Unia jest postrzegana jako oddalona i że prowadziła politykę, której nie podzielali obywatele. Widać to także po tym, że siły alternatywne dla lewicy rosną w całej Europie" - powiedziała szefowa rządu.
Meloni wyraziła przekonanie, że potrzebna jest polityka "bardziej pragmatyczna i mniej ideologiczna"; "a niektórych przypadkach nie tak szalona, jak Zielony Ład" - dodała.
"Potrzebna jest Unia bardziej zdolna do słuchania obywateli i mniej ingerująca w życie osób" - uważa premier Włoch.
Pytana o możliwość udzielenia poparcia Ursuli von der Leyen na drugą kadencję jako przewodniczącej Komisji Europejskiej Meloni odparła, że za wcześnie jest na udzielenie odpowiedzi.
Reklama
"Z jednej strony część złożona z partii, które ją popierały trzyma się dobrze, ale z drugiej rosną w siłę te ugrupowania, które jej nie popierały" - zauważyła.
Premier mówiła też, że zwycięstwo jej partii w eurowyborach umacnia rząd. "To kontrtendencja w porównaniu z innymi krajami" - oceniła.