Reklama

Umiłowawszy swoich, do końca ich umiłował

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Do końca - tzn. do ostatnich granic, w jakich człowiek może ofiarować się drugiemu człowiekowi, oddał się na pokarm, który spożywamy po dziś dzień i spożywać będziemy aż do końca świata. W czasie Ostatniej Wieczerzy, w Wielki Czwartek, została ustanowiona Eucharystia i kapłaństwo.
„Wieczór Ostatniej Wieczerzy jest również wieczorem rozstania, pierwszej krwi w Ogrójcu, zdrady, zaparcia się, odstępstwa - napisał śp. ks. dr Tadeusz Olszański CM. - Rozpoczął się ten wieczór w gronie przyjaciół, w nastroju rodzinnym, a kończył się w lochu więziennym, w ciemnicy. I to jest dramat wciąż aktualny. Chrystus zostaje faktycznie wciąż sprowadzany z Wieczernika do ciemnicy” (Ciemnicą jest oczywiście serce człowieka, w którym nie ma miłości).
Ostatnia Wieczerza to również umycie nóg Apostołom, aby oni i ich następcy czynili podobnie, tzn. byli ofiarni, uczynni, usłużni, życzliwi…
Poprosiłem niedawnego jubilata ks. prał. Wenancjusza Borowicza, by powiedział, co według niego jest najważniejsze w kapłaństwie. Odpowiedział: pokora i posłuszeństwo. W czasie święceń kapłańskich, kiedy biskup nakłada ręce na głowę diakona, pyta: „czy przyrzekasz mnie i moim następcom cześć i posłuszeństwo?”. Ta odpowiedź jest najtrudniejsza - mówi mój Rozmówca, potem dodaje - tu świecące buty, nowa sutanna… a tu: „Nie moja wola, a Twoja niech się stanie” - w ślad za słowami Chrystusa. Dawniej było nie do pomyślenia, tak jak dziś się to zdarza wśród młodych, by odmówić biskupowi czegokolwiek lub wyjść do ludzi bez sutanny, czy nie odprawić w dniu powszednim Mszy św. tylko dlatego, że nie jest ona obowiązkiem. Rozmawiamy też na temat obrączek, którymi niektórzy księża zastępują koloratkę, a przecież każda z tych rzeczy ma inną wymowę, bo i inne przeznaczenie.
W tym miejscu Ksiądz wspomina dzień swoich święceń kapłańskich, kiedy wychodząc z domu, matka go spytała: „czy Ty naprawdę będziesz na swoim miejscu?”. Jakby jeszcze raz chcąc się upewnić, czy idzie drogą powołania. Kapłaństwo Jubilata nie zrodziło się nagle. Początkowo myślał o Wyższej Szkole Morskiej. Dopiero po wstąpieniu do seminarium, matka wyznała, że modliła się o to, by został księdzem. Teraz, kiedy patrzy na to z perspektywy lat, wie, że udział w jego powołaniu miała też postawa kapłanów, których Bóg postawił na jego drodze i ich wiarygodność w pójściu za Chrystusem.
Ksiądz wspomina też jak w początkach swego kapłaństwa został poproszony do domu starszego kapłana i jak ten zobaczywszy ludzi za oknem, powiedział do niego: „popatrz, mąż, żona, dzieci idą na spacer, a my sami… ale nie sami”.
Takie trzeźwe patrzenie na życie - dodaje Ksiądz, ciągnąc dalej swoją myśl. - Kapłaństwo nie jest cukierkowate, dlatego jako ostatni powiedziałem przed rektorem seminarium, że chcę przyjąć święcenia. Potem wspomina bp. Wilhelma Plutę, człowieka wielkiej wiary, zwanego przez niektórych skrupulantem, który uczył swoich podopiecznych bycia w stałym modlitewnym kontakcie z Panem Bogiem, powtarzając często: „chociaż przyjdziesz po kolędzie zmęczony, chce ci się spać, odmów brewiarz”. Nie tylko mówił, ale i czynił tak jak nauczał. Wystarczyło popatrzyć na jego klęcznik i nie trzeba było o nic pytać. Zatopiony we wspomnieniach Ksiądz Prałat dodaje po chwili: „kapłan to człowiek, który musi mieć myślenie Chrystusa. Nie może zatracić więzi z Panem Bogiem, ma tego uczyć innych jak również przyjaźni z Nim, a nauczanie śpiewu, tańców... zostawić świeckim, jak Mu powiedział na jednym z młodzieżowych obozów młody człowiek, że tej całej reszty on już nauczy, bo ksiądz nie jest od takich spraw. On ma być ich «szefem»”. Poruszamy też sprawę przechodzenia z księżmi na „ty” osób świeckich. Mówimy o szkodliwości tej praktyki, ponieważ ksiądz nie może być traktowany jak kumpel, tak jak i rodzic czy dyrektor przez podwładnych. Są pewne, nazwijmy to urzędy, które wręcz domagają się tego dystansu, zdrowego dystansu, co wcale nie oznacza, że nie można żyć w bliskości ze sobą. Można, ale ta bliskość, ma być bliskością tzw. zdrową.
Na koniec rozmowy, jako podsumowanie, Ksiądz wypowiada następujące zdanie: „kapłan ma być znakiem Pana Boga dla innych, by móc przyprowadzać ludzi do Niego”.
Ostatnia Wieczerza to nie tylko ustanowienie kapłaństwa, ale i ustanowienie Eucharystii, której pragnę poświęcić więcej miejsca z uwagi na jej jakby niepełne zrozumienie.
Papież Paweł VI napisał: „Eucharystia jest sercem Kościoła i na ziemi nie ma nic wspanialszego…”, dlatego Matka Teresa powie: „Kapłanie Boży, odprawiaj Mszę św. tak, jakby miała być pierwszą, ostatnią, albo jedyną...”.
Jak ktoś słusznie zauważył, w tym tajemniczym sakramencie Bóg pozostaje delikatny, kruchy, żeby nikogo nie przestraszyć, a mimo to w każdej Eucharystii Jezus daje się nam z taką samą wieczną siłą swej zbawczej miłości, jak to miało miejsce po raz pierwszy na krzyżu? Czy my naprawdę mamy tego świadomość? Dlatego nie można przychodzić na Mszę św. w ostatniej chwili (o spóźnieniu nawet nie wspomnę), by mieć czas na wyciszenie się i przygotowanie do tego misterium, w czasie którego każde słowo i każdy gest jest ważny. Jan Paweł II poświęcił bardzo dużo czasu na przybliżenie nam tych spraw. Oto Jego słowa: „Eucharystia jest światłem przede wszystkim dlatego, że w każdej Mszy św. Liturgia Słowa Bożego poprzedza sprawowanie Liturgii Eucharystii - w jedności dwóch «stołów» - stołu Słowa i stołu Chleba”. Ze względu na zewnętrze ubóstwo tego sakramentu, Kościół może łatwo zapomnieć o Nim i przyzwyczaić się do Niego, zatracając „zdumienie Eucharystią”, o którym również mówił Jan Paweł II.
Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, która tak bardzo kochała Jezusa, napisała: „Z jakąż miłością, Jezu, trzymałabym Cię w swoich rękach, kiedy na mój głos zstępowałbyś z nieba. (…) Z jakąż miłością dawałabym Cię duszom!”
Zachwycamy się Janem Pawłem II i jego nauką, na którą powołujemy się prawie każdego dnia, ale co z tego, kiedy praktyka wykazuje co innego. Kiedy przyjeżdżał do Polski, potrafiliśmy godzinami czekać na niego. Gdy w parafii zapowiada wizytę ks. biskup, garniemy się tego dnia do kościoła dużo wcześniej, bo przecież nie wypada, by czekał na nas. A kiedy Pan Bóg przychodzi do nas w każdej Mszy św., przychodzi Osobowo. Wielu z nas przychodzi w ostatniej chwili, lub po jej rozpoczęciu, więc za nim się wewnętrznie wyciszy, „przejdą” już czytania, które przygotowują nas na przyjście Jezusa, nie mówiąc już o tym, że podczas każdej Mszy. św. Chrystus ma nam co innego do powiedzenia, czym powinniśmy żyć. Innym problemem jest spowiadanie się w czasie Mszy św., czyli łączenie dwóch sakramentów. I tu zaraz należy sobie postawić pytanie: czy wtedy uczestnictwo w Mszy św. jest naprawdę uczestnictwem? Spowiadamy się, chcąc załatwić dwie sprawy na raz. Załatwić, bo o przeżywaniu nie może być mowy, bo najpierw myślimy o grzechach, które mamy wyznać, potem o tym, co ksiądz nam mówi, a potem o zadanej pokucie, więc co naprawdę wynosimy z takiej Mszy św., na której jesteśmy tylko fizycznie? Jezus poszedł za mnie, za Ciebie na krzyż, poszedł dobrowolnie, przechodząc wcześniej długą drogę męczeństwa, a nas nie stać, by z prostej ludzkiej uczciwości, w akcie bodaj „tylko” wdzięczności, poświęcić około 40 min (najczęściej tyle trwa Msza św.) na wysłuchanie, co ma nam w tym dniu do powiedzenia i na prawdziwe przygotowanie się na zanurzenie w Jego Męce, by wyjść przez to odrodzonym wewnętrznie. Dobrze przeżyta Msza, tzn. w skupieniu, jest dla nas wielką mocą i siłą.
Błażej Pascal powiedział: „Gdybyśmy wiedzieli, czym jest Msza św., umarlibyśmy od tak silnego wstrząsu”. Nie sposób nie doceniać cudowności realizmu „tego sakramentu, w którym przecież wszystko jest cudem” (św. Tomasz z Akwinu), tej niezwykłej tajemnicy rzeczywistej Obecności, o której papież Paweł VI powiedział, że jest „substancjalna. (…) przez nią mianowicie obecny staje się Chrystus cały, Bóg i człowiek”.
Żeby to do nas choć trochę dotarło, musimy zacząć z uwagą i skupieniem wsłuchiwać się w każde słowo, od początku Mszy św., aż do jej końca, które wypowiada do nas Bóg przez usta kapłana, a wtedy Msza św. stanie się dla nas rzeczywistym przeżyciem religijnym przez spotkanie z Jezusem Chrystusem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jezus modli się o jedność swoich uczniów na wzór jedności Trójcy Świętej

2024-04-16 13:37

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 17, 11b-19.

Środa, 15 maja

CZYTAJ DALEJ

Zmarła Zofia Czekalska "Sosenka", uczestniczka Powstania Warszawskiego

2024-05-14 19:24

[ TEMATY ]

Powstanie Warszawskie

Zofia Czekalska

Portret z wystawy w Muzeum Powstania Warszawskiego/autor zdjęcia: Agata Kowalska

Zofia Czekalska „Sosenka”

Zofia Czekalska „Sosenka”

Zofia Czekalska "Sosenka", powstańcza łączniczka w zgrupowaniu "Chrobry II", sanitariuszka, zmarła w wieku 100 lat. Informację o jej śmierci przekazał prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. "Pani Zofio, +Sosenko+ - dziękujemy za wszystko. Warszawa zawsze będzie o pani pamiętać" - napisał.

"+Pani jest coraz młodsza!+ - mówiłem za każdym razem, kiedy się spotykaliśmy. I to nie była urzędowa uprzejmość. Bo tych pokładów energii i zapału, które miała zawsze w sobie, mógłby jej pozazdrościć każdy (ja z całą pewnością zazdrościłem). Bo za każdym razem zarażała uśmiechem, który praktycznie nigdy nie schodził z jej twarzy" - napisał na platformie X prezydent Warszawy.

CZYTAJ DALEJ

Nasz diecezjanin na Międzynarodowej Konferencji Liturgicznej w Rzymie

2024-05-15 10:37

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Z pasji do liturgii

Dawid Makowski

Archiwum Dawida Makowskiego

Dawid Makowski jest członkiem Diecezjalnej Komisji Liturgicznej. Pochodzi z Zielonej Góry

Dawid Makowski jest członkiem Diecezjalnej Komisji Liturgicznej. Pochodzi z Zielonej Góry

W dniach od 8 do 10 maja 2024 r. w murach Papieskiego Instytutu Liturgicznego w Rzymie odbywała się międzynarodowa konferencja liturgiczna pt. „Sobory, Synody i Liturgia”. W wydarzeniu uczestniczył nasz młody pasjonat liturgii zielonogórzanin Dawid Makowski.

Konferencja była okazją do usłyszenia wielu referatów obejmujących swoją tematyką zagadnienia: synodalności, soboru w Nicei, związku liturgii z synodami diecezjalnymi, inkulturacji liturgicznej, architektury sakralnej, eklezjologii i współczesnych aspektów pastoralnych liturgii. Sympozjum było organizowane ze względu na przypadającą za rok siedemsetną rocznicę zgromadzenia Soboru w Nicei – wyjaśnia Dawid Makowski. - Był to czas bardzo cenny nie tylko naukowo, ale duchowo. Można było doświadczyć powszechności (czyli katolickości) Kościoła, poprzez rozmowę i spotkania z ludźmi z całego świata. Szczególnie interesujące było tu wystąpienie benedyktyńskiego opata dr Oliviera-Marii Sarr OSB, który wygłosił referat na temat inkulturacji liturgicznej w krajach afrykańskich. Pozwolił on słuchaczom dostrzec, w jaki sposób tamtejsze narody rozumieją i praktykują wiarę – dodaje.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję